Ponieważ zima nas nie opuszcza a z zimą kojarzy mi się czekolada, upiekłam ulubione czekoladowe muffiny. Jako że podczas ostatniego pieczenia nie zużyłam całej żurawiny, z przyjemnością dodałam ją do ciasta.
Przepis na muffiny czekoladowe, pochodzący z mojej magicznej muffinowej księgi jest banalny.
A oto i przepis:
3 łyżki masła
60-80g gorzkiej czekolady /ja od lat kupuję wedlowską/
200g mąki
100g cukru + cukier waniliowy
2 czubate łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
szczypta soli
2 jajka
150ml mleka
Przepis na muffiny czekoladowe, pochodzący z mojej magicznej muffinowej księgi jest banalny.
A oto i przepis:
3 łyżki masła
60-80g gorzkiej czekolady /ja od lat kupuję wedlowską/
200g mąki
100g cukru + cukier waniliowy
2 czubate łyżki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
szczypta soli
2 jajka
150ml mleka
Zasada jest prosta. Tradycyjnie mieszamy suche składniki tj: mąkę cukier, cukier waniliowy, proszek do pieczenia, sodę sól i kakao. Oddzielne zaś łączymy mleko z jajkami i roztopionym masłem. Następnie wlewamy płynną masę do części suchej i mieszamy /ja miksuję bez wielkiego pietyzmu na niskich obrotach/. Na koniec dodajemy "smaczki" w postaci posiekanej czekolady. Jeśli ponosi nas fantazja można dodać np. żurawinę /co tym razem uczyniłam/, czy posiekane orzechy, migdały, kandyzowane owoce.
Powstałą masę nakładamy łyżką do 3/4 wysokości foremek, wyłożonych bibułkami i pieczemy około 25 minut w temperaturze 180 stopni. Całość po wyjęciu można dowolnie dekorować. Najprostszym wariantem jest roztopiona gotowa czekolada. Polecam czekoladę mleczną z orzechami laskowymi /Alpen Gold/ - generalnie ciężko trafić na taką, gdzie orzechy są drobno posiekane.
Muffinki najlepiej smakują tego samego dnia. Są niezwykle aromatyczne, apetyczne, rozpływające się wprost w ustach. Ich atut to wyrafinowana PROSTOTA. Do dnia następnego najlepiej je przechowywać pod przykryciem.
Powstałą masę nakładamy łyżką do 3/4 wysokości foremek, wyłożonych bibułkami i pieczemy około 25 minut w temperaturze 180 stopni. Całość po wyjęciu można dowolnie dekorować. Najprostszym wariantem jest roztopiona gotowa czekolada. Polecam czekoladę mleczną z orzechami laskowymi /Alpen Gold/ - generalnie ciężko trafić na taką, gdzie orzechy są drobno posiekane.
Muffinki najlepiej smakują tego samego dnia. Są niezwykle aromatyczne, apetyczne, rozpływające się wprost w ustach. Ich atut to wyrafinowana PROSTOTA. Do dnia następnego najlepiej je przechowywać pod przykryciem.
Gwarantuję męskie uwielbienie dla tych ciastek, damskie niestety też. O dziwo wyraża je również mój syn, którego do zjedzenia słodkiego wołami trzeba ciągnąć.
W tym wypadku trzeba go raczej od muffinków odciągać ;-))
W tym wypadku trzeba go raczej od muffinków odciągać ;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz