Baraniec

Baraniec

środa, 10 marca 2010

idzie wiosna i moda na odchudzanie...

Zbliża się wiosna a na portalach internetowych co rusz slogany w stylu: „odchudzaj się na wiosnę”, ”walcz z nadwagą”, „wiosna=odchudzanie” itp. 
Z premedytacją omijam szerokim łukiem tego typu hasła, nie znoszę ich, mobilizują nas tylko na chwilę by wpędzić w niepotrzebne rozczarowania. Bo co rozumiemy przez słowo odchudzanie? Powrót do wymarzonej sylwetki? Pozbycie się nadwagi, która została nabyta najczęściej przez nasze własne zaniedbania? Odchudzanie zwykle kojarzy się nam z drastycznymi, nieludzkimi, bezlitosnymi dietami, z wymuszanym na sobie wysiłkiem na siłowni albo podczas aerobiku. Wiem to, bo przerabiałam te klimaty wiele razy, wiele lat temu, próbując dążyć do wyimaginowanego 36. Dopóki jeszcze widziałam szybkie efekty, czułam sens tego wszystkiego ale w miarę upływu czasu bywa z tym trudniej… 
Na szczęście wraz z upływem lat i pod tym względem nabywamy mądrości życiowej.
Aby zmierzyć się z szukaniem sposobu na akceptowalną przez siebie sylwetkę /nie mylić z wymarzoną – to pojęcie abstrakcyjne/, trzeba najnormalniej w świecie zrobić mały remanent w swojej głowie, zmienić choć trochę przyzwyczajenia, stworzyć swój własny model z odpowiednimi proporcjami na ruch i właściwe odżywianie. Moja własna recepta – ruch przede wszystkim. Nie ma sensu odmawianie sobie ciastka do kawy, zwłaszcza jeżeli to po prostu lubimy, katować się niejedząc swoich ulubionych dań /to niestety wszystkie te, które szokują albo ilością węglowodanów albo te, które tworzą wszystkie zakazane żywieniowe kombinacje/. Nie wprowadzam więc już żadnych diet. Staram się jeść mniej, nie odmawiając sobie jedzenia, które lubię. Od lat nie używam cukru do kawy czy herbaty… a życie osładzam sobie wspomnianym ciastkiem lub lodami. Od jesieni więcej się ruszam, uprawiając - może nie w 100% regularnie - marszobiegi a od niedawna przerzuciłam się z powrotem na komunikację miejską, bo aby dojść na przystanek lub odprowadzić dziecko do szkoły muszę chcąc nie chcąc trochę pospacerować.  

Nie mam sylwetki top modelki, nigdy takiej nie miałam i nie będę miała ale mimo wszystko staram się uśmiechać do siebie w lustrze i korzystać z potencjału jaki daje mi obecnie mój wiek. Nie przeszkadza mi to też cieszyć się każdym męskim spojrzeniem w moim kierunku.  


A wiosny szukam w promieniach słońca, które przebijają się przez nagie jeszcze gałęzie drzew, w tych pierwszych powiewach, niosących zapach mokrej ziemi, w żonkilach przyniesionych przez mojego męża, rozświetlających mój dom... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz