Baraniec

Baraniec

piątek, 13 sierpnia 2010

wakacje - dzień pierwszy

Zaczęły się nasze wakacje, wreszcie… W tym roku mocno rozochoceni ubiegłorocznymi wrażeniami wywiezionymi z okolic Kotliny Kłodzkiej, celujemy w rejon Kotliny Jeleniogórskiej. Naszą letnią kanikułę rozpoczynamy pierwszego sierpnia, ruszając w trasę około 10 rano – cóż… przejazd autostradą jest niczym teleportacja. Tuż przed Legnicą skręcamy w drogę, która prowadzi nas przez Bolków do Jeleniej Góry.
Planowane zwiedzanie tego małego miasteczka zostało mocno ograniczone przez odbywający się w tych dniach Castle Party Dark Independent Festival. Jedyne znane mi gwiazdy tej imprezy to Behemoth i Clan of Xymox ;-)). Z tej to okazji zamek został zamknięty dla zwiedzających a w zamian za to można było podziwiać inne dzieła sztuki - wspaniale przyodzianych w czerń młodych ludzi – wykolczykowanych, wytatuowanych, wyfryzowanych. Niektórzy budzili niemały podziw swoją kreatywnością w tym temacie. Snujemy się więc trochę po centrum Bolkowa, co rusz podglądając inne ciekawsze wcielenia. 
Do Jeleniej Góry dojeżdżamy trochę po 16.00. Po jako takim rozpakowaniu bagaży decydujemy się na przejazd do centrum miasta w celu zrobienia małego rekonesansu. Dodam, że stacjonujemy w Podgórzynie - małej miejscowości leżącej tuż pod masywem Śnieżki, około 3 km od Cieplic - uzdrowiskowej części Jeleniej Góry. Tu muszę nadmienić, że miasto to do tej pory kojarzyłam bardzo słabo, cóż - nie ukrywam że byłam tu ostatnio jakieś 30 lat temu. Jedyne co gdzieś utkwiło mi w pamięci to podcienia w okolicy rynku. Z tym większą ciekawością kieruję się więc na Stare Miasto.  
A tu zmiany, zmiany ogromne. Główna arteria, stanowiąca deptak dla spacerowiczów jest zadbana niemalże w każdym calu. Wzdłuż odnowione kolorowe fasady kamienic, gdzieniegdzie jeszcze z zaułków wyziera interesująca brzydota. Klimat podkreślają urocze placyki, pełne zieleni i kwiatów. Na uwagę zasługują często spotykane w okolicy Dolnego Śląska krzyże pokutne.
Krzyż pokutny wmurowany z fasadę kościoła pw. św. Piotra i Pawła 
Brama Wojanowska przy kaplicy św. Anny

Rynek to już istne cacko, z pięknymi podcieniami stanowi niemałą ucztę dla oka. Wałęsamy się tak jeszcze do dość późnego popołudnia, korzystając z pięknego światła jakie wnosi chylące się już ku zachodowi słońce. Na koniec jeszcze coś na ząb - nie ma to jak kuchnia włoska i festiwal past, na który akurat trafiliśmy. Absolutna rewelacja. W tak błogich nastrojach wracamy do kwatery aby odpocząć po trudach podróży, bo dnia następnego ... wyjazd do Niemiec.
Podcienia w Rynku

Fontanna przy Placu Ratuszowym


Kamieniczki w Rynku z urokliwymi podcieniami


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz