Baraniec

Baraniec

niedziela, 15 sierpnia 2010

wakacje - dzień jedenasty


Jedziemy do Czech. Cel – Jicin oraz rozciągający się tuż pod miastem rezerwat Prachovske Skaly.
Dlaczego Jicin? Po pierwsze niedaleko, po drugie to przecież rodzime miasteczko słynnego rozbójnika Rumcajsa, po trzecie wzmianki na temat urokliwości tego miejsca. Istotnie centrum miasta stanowi nie lada gratkę dla wielbicieli kolorowych ryneczków z przycupniętymi kamieniczkami. Wejście na rynek prowadzi min. przez bramę Valdstajna, na szczyt której można wejść i podziwiac przepiękną panoramę. Tuż obok stoi interesujący kościół p.w. św. Jakuba Vetsiho. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdujemy zamek, doskonale wkomponowany w strukturę kamienic. Całość podkreślają podcienia, które biegną wzdłuż wszystkich krawędzi rynku.
Jedna z atrakcji Jicina - Brama Valdstajna pojawia się w różnych odsłonach ;-)) 
Zamek w Jicinie
Podstawowe oczekiwanie to wizyta w domku Rumcajsa, który mieści się tuż nieopodal przy ulicy Kostofranka. Niestety ten punkt naszego planu mocno nas rozczarowuje. Spodziewaliśmy się szerszego spojrzenia na postaci z tej bajki a wszystko tak naprawdę sprowadziło się tylko do rodziny Rumcajsa. Jest więc maleńka izba z wszystkim sprzętami jakie pamiętamy z bajki, jest również kilka atrakcji dla dzieci jak choćby nawet możliwość połowienia drewnianych rybek w małej sadzawce, mini quiz poświęcony sprzętom domowym, wykorzystywanym dawniej w gospodarstwie. Jest też maleńki bar. Spodziewaliśmy się nawet, że może znajdziemy tu jakieś przytulanki lub figurki z tej popularnej kreskówki ale niestety oprócz pocztówek i magnesów nic ciekawego nie ma. Mój syn, który był fanem postaci Księcia Pana był więc niepocieszony. 
Panorama na centrum miasta z wieży Valdstajna
Część uliczek otaczających Rynek wybrukowana jest ot tak właśnie...
Z Jicina jedziemy parę kilometrów na zachód do Prachova, skąd rozpoczyna się szlak w skalne miasto. Zaletą tego miejsca jest to, że w zależności od możliwości jakie daje nam kondycja można wybrać odpowiedni dla siebie wariant. My w sumie zdecydowaliśmy się na prawie maksymalną pętlę, obejmując wszystkie najciekawsze miejsca. A skały są imponujące. Tu i ówdzie z dostępnych tarasów można podziwiać rozległe widoki i cały rozmach natury. Warto - zwłaszcza, że nie spiesząc się zbytnio można całość zamknąć w dwóch godzinach. Rezerwat opuszczamy dość późno bo około 18.30. Droga powrotna wydłuża się nieco ze względu na zniszczenia dróg po powodzi i koniecznośc korzystania z objazdów. Na miejsce docieramy dopiero około 21.

I to koniec naszych wycieczek długodystanowych podczas tegorocznych wakacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz