Baraniec

Baraniec

niedziela, 15 sierpnia 2010

wakacje - dzień dziesiąty

Nareszcie posmak prawdziwego lata; błękitne niebo, słońce i właściwe temperatury. Jedziemy objazdowo w zachodnią część od Jeleniej Góry.
W pierwszej kolejności zajeżdżamy do Gryfowa Śląskiego, którego główną atrakcją jest ratusz, kościół p.w. św. Jadwigi oraz rynek. Ciekawostką jest, że zwieńczenie wieży ratusza, które powstało na początku XXw. jest pierwszym na Śląsku zastosowaniem żelbetu. Będąc w Gryfowie obowiązkowo należy wejść do wspomnianego kościoła św. Jadwigi aby zobaczyć unikalny zabytek, jakim jest wykute w piaskowcu epitafium rodziny Schaffgottschów. Niestety nam się nie udało wejść o tej porze do środka, czego bardzo żałuję bo ponoć niezwykły w tej świątyni jest również ołtarz. 
Ratusz w Gryfowie Śląskim
Kamienice w Rynku w Gryfowie Śląskim
Kościół p.w. św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim
Zupełnie przez przypadek fotografując bramę jednej z kamienic, stojącej nieopodal rynku dowiaduję się od przechodzącej obok nas kobiety, że dużo bardziej interesujące jest jej wnętrze. Mało tego – dołącza do nas miejscowa staruszka, która podszeptuje – ... na samej górze... to dopiero jest coś… Wiedziona więc ciekawością wchodzę do środka. Widać na pierwszy rzut oka, że kiedyś było to naprawdę miejsce zamieszkiwane przez zamożną wpływową rodzinę. Obecnie mieszkają tu ludzie, którzy zrobili z niej wielką graciarnię. Klatka schodowa mnie niemalże powala z nóg ale to co znajduję na ostatnich kondygnacjach zapiera dech… Wchodzę na tonący w półmroku strych, przez maleńkie okienka wdziera się weń jedynie odrobina światła. Gdzieniegdzie na sznurach rozwieszone są jakieś zapomniane ubrania. W kątach stare zabawki, wózki, meble. Gdzieś przy belce stropowej stoi dymion. Całość jest niezwykła. Jeszcze czegoś takiego nigdy nie widziałam. Ubolewam, że nie posiadam umiejętności lepszego wykorzystania sprzętu fotograficznego aby to uwiecznić - przynajmniej w formie namiastki. Może kiedyś tam jeszcze wrócę…
Z Gryfowa jedziemy do zamku Czocha, trafiając po drodze na ruiny zamku w Świeciu. Zatrzymujemy się na chwilę i od samego właściciela mamy okazję posłuchać paru słów na temat historii tego zamku oraz planów na dalsze lata. Pasjonat z dożywotnią misją, jak sam o sobie mówi - parę lat temu wraz z żoną kupił te ruiny i stopniowo wydobywa je z cienia…
Skutki tegorocznej powodzi sprawiają, że do zamku Czocha musimy jechać objazdami, oczywiście "cudownie" oznakowanymi. Sam zamek jest imponujący i dotyczy to zarówno ekspozycji w budynkach przedzamkowych jak i samo wnętrze zamku. Tu spotyka nas pewna niespodzianka. Trochę bezwiednie a trochę wykorzystując swoisty rozgardiasz panujący w środku trafiamy do komnat, których normalne zwiedzanie wiąże się z dodatkową opłatą. Niezwykłe wrażenie robi biblioteka, oraz łazienka. Ciekawe jest również zamknięcie się w gabinecie luster, w których nasze odbicia mnożą się nieskończenie. Zwiedzamy jeszcze salę tortur, po czym przechodząc przez podzamcze kończymy pobyt w zamku. 
Ruiny zamku w Świeciu
Jedziemy do Lwówka Śląskiego. Tu główną atrakcją są zachowane gdzieniegdzie mury obronne z wieżami Bramy Lubańskiej i Bolesławieckiej,  kościół p.w. WNMP, wieża kościoła ewangelickiego oraz ratusz. Mijamy również browar, który może się poszczycić 800-letnią tradycją warzenia piwa. Tuż obok parkingu zatrzymujemy się w pizzerii, którą polecam zarówno ze względu na fantastyczne jedzenie jak również na niezwykle wysmakowane wnętrze w stylu rustykalnym.
Mury obronne z Basztą Lubańską
Kościół p.w. WNMP
Ratusz w Lwówku Śląskim 
Fragment murów obronnych z basztą
Mający okazałą 800-letnią tradycję browar w Lwówku
W lwóweckiej wykwintnej pizzerii
Z Lwówka kierujemy się do Zamku Legend Śląskich w Pławnej. Wjeżdżając do miejscowości mijamy napis "Pławna – miejsce magiczne". I rzeczywiście ktoś włożył w to wiele wysiłku aby miejsce takie stworzyć. Sam Zamek Legend Śląskich jest niezwykle urokliwy i dostarcza zarówno dzieciom jak i dorosłym mnóstwo wrażeń. Główną atrakcją jest sam zamek, w którym można się zamknąć i słuchając tutejszych legend oglądać ludzkich rozmiarów figury oraz nimi poruszać ciągnąc za odpowiednie sznurki. Całość odbywa się w niezwykłej oprawie świetlnej. Niesamowite. Po drugiej stronie szosy wystawiono wioskę łużycką z różnymi atrakcjami. Na środku dominuje ogromny, drewniany koń trojański, do wnętrza którego można wejść.
wewnątrz Zamku można posłuchać legend i poruszać postaciami ciągnąc za odpowiednie sznurki
Wioska Łużycka w Pławnej 
Pora już była dość późna ale będąc 8km od Lubomierza zajrzeliśmy jeszcze i tam. Miejscowość ta, znana głównie z filmów o losach Kargula i Pawlaka z całkiem zapomnianej zaczyna zmieniać się - w atrakcyjne turystycznie miejsce z ładnym ryneczkiem i oczywiście wzbudzającym zachwyt kościołem WNMP i Św. Maternusa. W centrum przy ulicy Wacława Kowalskiego stoi muzeum poświęcone wspomnianym postaciom z filmów Sami swoi, Nie ma mocnych i Kochaj albo rzuć. – 0 tej porze już nieczynne. Wałęsamy się jeszcze, mając na twarzach światło zachodzącego słońca i wracamy pełni wrażeń do Podgórzyna. 
Nawet teraz pisząc te słowa nie mogę pozbyć się wrażeń jakie wywarło na mnie wnętrze kamienicy w Gryfowie Śląskim...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz