Imprezy pod hasłem Małopolski Piknik Lotniczy nie wywołują we mnie ekstazy, nie przepadam za tego typu rozrywką. Niestety odkąd mieszkam w pobliżu zabytkowego pasa startowego, chcąc nie chcąc skazana jestem na nawet bierne uczestnictwo w tym podniebnym szaleństwie. Jednak odkąd pamiętam zawsze największe emocje budził pokaz eskadry Biało-Czerwone Iskry, ich niesamowite ewolucje są przykładem absolutnego mistrzostwa. W tym roku – aż żal ale iskry nie iskrzyły na krakowskim kawałku nieba ale za to Piknik stał się okazją do sympatycznego jak zwykle spotkania z naszymi Przyjaciółmi. Piwo, wino, wspólne pichcenie i spontaniczna zabawa umilały wszystko to co działo się za oknem... ;-)
...Na ogół ludzie traktują szczęście jak traf, coś co może się zdarzyć, tak jak piękna pogoda. Ale szczęście nie pojawia się w taki sposób. Szczęście jest rezulatem naszego osobistego wysiłku. Trzeba o nie walczyć, dążyć do niego, upierać się przy nim a czasami nawet szukać go na drugim końcu świata... /Jedz, módl się, kochaj, Elizabeth Gilbert/
Baraniec
wtorek, 29 czerwca 2010
wniebowzięci...;-)
Imprezy pod hasłem Małopolski Piknik Lotniczy nie wywołują we mnie ekstazy, nie przepadam za tego typu rozrywką. Niestety odkąd mieszkam w pobliżu zabytkowego pasa startowego, chcąc nie chcąc skazana jestem na nawet bierne uczestnictwo w tym podniebnym szaleństwie. Jednak odkąd pamiętam zawsze największe emocje budził pokaz eskadry Biało-Czerwone Iskry, ich niesamowite ewolucje są przykładem absolutnego mistrzostwa. W tym roku – aż żal ale iskry nie iskrzyły na krakowskim kawałku nieba ale za to Piknik stał się okazją do sympatycznego jak zwykle spotkania z naszymi Przyjaciółmi. Piwo, wino, wspólne pichcenie i spontaniczna zabawa umilały wszystko to co działo się za oknem... ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz