Widok na Parlament z drugiej strony Dunaju
Jak mając do dyspozycji 3-4 godziny pokazać Budapeszt?
Kolejnym celem naszej podróży na półwysep Tihany był Budapeszt. Mając to szczęście, że znam już stolicę Węgier i jej największe smaczki mogłam do woli napawać się widokiem nieba, które stanowiło niezwykłą wręcz ramę. Pomysł na zwiedzanie był prosty. Parking przy Moście Małgorzaty, stamtąd na Wzgórze Zamkowe, zejście na Most Łańcuchowy i powrót pesztańskim brzegiem tuż pod gmachem Parlamentu aby po przejściu przez Most Małgorzaty zamknąć kółko.
Pamiętam jak ponad 10 lat temu zwiedzałam z mężem Budapeszt w lejącym się z nieba żarze. Tym razem pogoda była łaskawsza, 25 stopni, lekki wiatr i wspomniane już przeze mnie magiczne chmury.
Cóż, będąc na Wzgórzu Zamkowym konieczne jest obejrzenie miejsca koronacji królów Węgier -gotyckiego kościoła Macieja /pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny/, z charakterystycznym kolorowym pokryciem dachu oraz wysoką, smukłą wieżą. Tuż obok przykuwa wzrok bajkowa wręcz architektura Baszty Rybackiej, spod której roztacza się wspaniały widok na Peszt.
Baszta Rybacka w Budzie
Przemykając wśród malowniczych kamieniczek można skierować się w stronę niezwykle monumentalnego i rozległego Zamku Królewskiego, który podczas II wojny światowej, podobnie jak cały Budapeszt, został mocno zniszczony. Do dziś trwające prace archeologów pozwalają odsłonić średniowieczne fundamenty i obiekty. Ze względu na brak czasu nie mieliśmy już możliwości zejść w kierunku Wzgórza Gellerta, toteż mijając po drodze pomnik w kształcie "0", będący kilometrem zerowym Węgier, od którego mierzy się wszystkie odległości od Budapesztu skierowaliśmy się na wyjątkowo spektakularny Most Łańcuchowy im. Széchenyiego. Most ten stanowił pierwsze stałe połączenie leżących po przeciwnych stronach Dunaju - Budy i Pesztu i podobnie jak większość obiektów został zniszczony przez Niemców w czasie wojny. Ponoć latem 1848r. podczas uroczystego podwieszania łańcucha zerwała się lina, co spowodowało że spadające tony metalu uderzyły w rusztowania z gośćmi, którzy wpadli do wody.
Okazała konstrukcja mostu z czuwającymi po obydwu krańcach mostu lwami stanowi niezwykle miły dla oka widok.
Widok na Most Łańcuchowy spod Wzgórza Zamkowego - w tle muśnięta słońcem Bazylika św. Stefana
Będąc już po drugiej stronie Dunaju warto przespacerować się brzegiem rzeki aby móc podziwiać kunsztowną neogotycką architekturę siedziby Parlamentu. Budynek tworzą dwa symetryczne skrzydła dochodzące do gigantycznej, wysokiej na 96 metrów kopuły.
Parlament Węgierski od pesztańskiej strony Dunaju
Tuż u stóp Parlamentu nad samym brzegiem można trafić na ciekawą ekspozycję dziesiątek par metalowych butów: damskich pantofli na obcasach, dziecięcych bucików, męskich ogromnych buciorów, mniej lub bardziej znoszonych, eleganckich, ustawionych z zamysłem lub niedbale porzuconych. W niektórych można znaleźć ślady po włożonych w nie świecach lub posadzone wręcz kwiaty. Muszę przyznać, że widok jest niezwykle poruszający. W przewodniku nie miałam na ten temat informacji ,więc mocno zastanawiałam się co też buty te mogą oznaczać. Moje pierwotne skojarzenia były związane z topielcami ale przeczytałam w sieci, że jest to pomnik pięciu tysięcy Żydów, którzy ściągali tu buty przed rozstrzelaniem i strąceniem w dół przez strzałokrzyżowców, węgierskich faszystów. Wtedy, w 1944 r., Dunaj nazwano "czerwoną rzeką".
Buty - pomnik pieciu tysięcy Żydów, rozstrzelanych w czasie II wojny światowej nad brzegiem Dunaju
W czasie naszego spaceru wzdłuż Dunaju kibicowaliśmy biegaczom, uczestniczącym w zorganizowanym maratonie. Jak widać nie brakowało nawet całych rodzin ;-))
A na koniec mogliśmy jeszcze delektować się pięknym widokiem na obie strony Dunaju z Mostu Małgorzaty.
Masa wrażeń i tak jak wspomniałam, niezwykłą ramę do zamkniętych pod powiekami obrazów tworzyło wyjątkowo dynamiczne niebo. Piekny to był dzień...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz