Baraniec

Baraniec

wtorek, 28 września 2010

studium małżeństwa czyli... i że cię nie opuszczę... c.d.

hmmm... to może jeszcze jeden fragment doskonale ujmujący w słowach babskie niezdecydowanie czy niepewność...  
I podczas kiedy my /kobiety Zachodu/, należące do tego nowego gatunku rzeczywiście posiadamy rozległe, wspaniałe, niemal nieograniczone możliwości, to jednak należy pamiętać, że nasze życie niesie ładunek zagrożeń innego rodzaju. Jestesmy narażone na emocjonalne rozchwianie i nerwice, które zapewne są u Hmongów rzadkością, natomiast szerzą się wśród kobiet, choćby w Baltimore. Mówiąc najprościej problemem jest to, że nie możemy wybrać jednocześnie wszystkiego. Dochodzi do sytuacji, w których niebezpiecznie poraża nas brak zdecydowania, ponieważ boimy się, że każdy wybór może się okazać zły... Równie niepokojące bywają te chwile, kiedy rzeczywiście podejmujesz decyzję, a potem masz uczucie jakbyś zamordowała jakiś inny aspekt samej siebie, podejmując właśnie tę jedną, konkretną decyzję. Obawiasz się, że wybierając drzwi numer trzy, zabiłaś jakąś inną - ale równie ważną - część swojej duszy, która mogłaby się objawić, jedynie gdybyś przeszła przez drzwi numer jeden lub numer dwa....
Filozof Odo Marquard odnotował istniejącą w języku niemieckim korelację pomiędzy słowem "zwei", które oznacza "dwa" i słowem "zweifel", oznaczającym "wątpliwość"... co sugeruje, że możliwość wyboru między dwiema sztukami czegokolwiek automatycznie wprowadza do naszego życia element niepewności....     
I nie opuszczę cię... czyli love story, Elisabeth Gilbert 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz