Upragniony, planowany przynajmniej od roku wyjazd do Hiszpanii, może w
niezbyt sprzyjających okolicznościach ale już za nami.
Oj działo się - od
wspaniałych widoków, bajecznej architektury, doskonałej kuchni po nieco
kapryśną i trochę niespodziewaną pogodę.
|
Kraków Balice przed wylotem |
|
Widok na Alpy przed lądowaniem w Monachium |
Wylot z Krakowa (skoro świt) z przesiadką w Monachium, na szczęście bez przykrych
niespodzianek i długiego czekania. Madryt natomiast wita nas w południe chłodną i
deszczową aurą. Cóż pogoda była chyba jedynym czynnikiem, którego w ogóle nie analizowałam
przed wyjazdem. Wydawało mi się oczywiste, że będzie słonecznie i ciepło, co znalazło
odzwierciedlenie w spakowanych przeze mnie ubraniach. Jak się później okazało polar, który
zabrałam ze sobą tylko ze względu na planowaną wycieczkę do Sierra Nevada, był
moim ulubionym i najczęściej noszonym odzieniem - także i w nocy ;-).
Na lotnisku w Madrycie jeszcze tylko formalności związane z wynajmem samochodu i mogliśmy
ruszyć w naszą podróż. Ku naszej uciesze po przejechaniu kilkudziesięciu
kilometrów pogoda zaczęła się wyraźnie poprawiać i Toledo dane nam było
zwiedzać suchą nogą.
Ech Toledo – na poznanie tego miasta powinno się wygospodarować przynajmniej
kilka dni. My mieliśmy zaledwie dwie godziny, biorąc pod uwagę fakt, że czeka
nas jeszcze dość długa droga do Kordoby. W telegraficznym skrócie zwiedziliśmy
więc zabytkową część miasta opuszczając je z niemałym żalem.
|
Toledo -
na moście Puente de San Martin
|
|
Toledo -
widok z mostu Puente de San Martin |
|
Toledo -
widok z mostu Puente de San Martin
|
|
Uliczkami dzielnicy Juderia |
|
Uliczkami dzielnicy Juderia |
|
Uliczkami dzielnicy Juderia
|
|
jedno licznych patio |
Podróż przez prowincję La Mancha jest czymś wspaniałym. Zachwyca doskonała
jakość dróg i piękno otaczających krajobrazów, które w miarę zbliżania się
do Andaluzji stają się coraz bardziej górzyste. To właśnie w górach Hiszpanie uwalniają
swoją wyobraźnię jeżeli chodzi o infrastrukturę drogową. Trasy poprowadzone są
po niezwykłych, niekiedy bardzo wysokich, wiaduktach, z których każdy ma swoją
nazwę.
I tak jadąc do Kordoby mogliśmy podziwiać majaczące w tle góry Sierra
Nevada i zdecydowanie niższe, choć niezwykle malownicze Sierra de san Andres czy rozległe Sierra Morena.
|
Widok z okna samochodu - w połowie trasy Madryt - Kordoba |
Do Kordoby wjechaliśmy dość późno, o zmierzchu prawie, lekko zmęczeni
zmuszeni byliśmy jeszcze do szukania noclegu. Tu po raz pierwszy dane nam było
zmierzyć się z wąskimi, jednokierunkowymi uliczkami, z małą szansą na możliwość
swobodnego zatrzymania się aby zapytać o nocleg. Na szczęście udało nam się znaleźć
miejsce w niedrogim hostalu Los Arcos z uroczym patio.
Na deser jeszcze krótki spacer i zmęczeni zasypiamy w małym pokoiku przy calle Romero Barros.
|
fragment Mesquity |
|
Puerta del Puente |
|
Jedna z bram Mesquity |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz