Baraniec

Baraniec

wtorek, 5 czerwca 2012

Długi weekend w Andaluzji - dzień drugi

Poranek w Kordobie. Niestety pogoda nie rozpieszcza nas zbytnio. Co prawda nie pada i nie jest zimno ale brakuje słońca, na które tak liczyłam podczas zwiedzania Mesquity. Ponoć najlepszy efekt daje obraz jej wnętrza o poranku przy wnikających przez okna snopach światła słonecznego. No cóż...
Zanim jednak rozpoczynamy zwiedzanie zjadamy pyszne śniadanie – grillowane kanapki z szynką i serem, do tego sos pomidorowy ze świeżych pomidorów i dużo oliwy. 

w drodze na śniadanie

Piotrek pod Mesquitą
Jedna z bram Mesquity
Mesquita oszałamia swoim wnętrzem To coś, co mogę śmiało powiedzieć należy do ewenementów na skalę światową. Porażający ogrom katedry jak również niezwykła konstrukcja i harmonijne, doskonałe wręcz połączenie stylów architektonicznych robi niezwykle wrażenie.  Trudno rozpisywać się na temat historii tej budowli ale warto podkreślić, że nosi ona znamiona wpływów arabskich jak i tych z kultury zachodnioeuropejskiej. To wynik burzliwej historii tego zakątka ziemi, który zaowocował takimi ciekawostkami. Mesquitę zwiedzamy podczas mszy a muzyka rozbrzmiewająca z piszczałek organów dodatkowo potęguje efekt zachwytu totalnego. Na szczęście nie ma zbyt wielu chętnych na zwiedzanie o tej porze, można więc spokojnie skupić się na poszczególnych elementach tej wspaniałej budowli.
Na mnie największe wrażenie wywarły misterne arabskie konstrukcje, przechodzące dyskretnie w mniej finezyjne formy części świątyni dobudowanej przez Karola V. Niewątpliwą oprawę tego wspaniałego widowiska czyni ciepłe i nie nachalne światło.

Z katedry wychodzimy  w sam raz przed czasem udostępnienia jej turystom za normalną opłatą. Dla oszczędnych na pewno ważna wyda  się informacja,  że codziennie od poniedziałku do piątku do godziny 10 rano katedrę można zwiedzać bez konieczności zakupu biletu.

Mesquita
Mesquita
Mesquita
Mesquita
Mesquita
Mesquita
Mesquita

Wnętrze Mesquity
Wnętrze Mesquity
 Wnętrze Mesquity 
Wnętrze Mesquity
Z Mesquity udajemy się w kierunku Dzielnicy Żydowskiej, niezwykle urokliwego zakątka Kordoby, słynącego z ciasnych, jasnych uliczek, uroczych patio i przytulnej atmosfery. Tu też pewnie doceniam fakt, że Andaluzję zwiedzamy poza sezonem. Jest kameralnie i spokojnie - mogę sobie tylko wyobrazić wszystko to z czym można się tu zetknąć latem.
Ponieważ planujemy szybką teleportację do Sevilli robię jeszcze kilka zdjęć z drugiej strony Gwadalkiwir i żegnamy się z tym pięknym miastem, ja mając nadzieję na powrót kiedyś tam…

La Juderia - dzielnica żydowska

La Juderia - dzielnica żydowska
 La Juderia - dzielnica żydowska
La Juderia - dzielnica żydowska
Callaja de las Flores - jedna z rekordowo oblężanych uliczek Kordoby
 La Juderia - dzielnica żydowska  
stylizowany lokal, w którym odbywają się koncerty flamenco (tuż nieopodal Callaja de las Flores)


niezwykle urokliwe patio hostalu, w któym mieszkaliśmy - Los Arcos
niezwykle urokliwe patio hostalu, w któym mieszkaliśmy - Los Arcos
niezwykle urokliwe patio hostalu, w któym mieszkaliśmy - Los Arcos

Widok na Katedrę z drugiej strony mostu Puente Romano
 Widok na Katedrę z drugiej strony Gwadalkiwir
   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz