29 września 2021 r. znów lądujemy w Katanii. Tym razem celem jest południowo-wschodnia część Sycylii. I choć pierwotnie planowaliśmy przemieszczanie się od miejsca do miejsca z noclegami w Ragusie, Modice, czy Syrakuzach, ostatecznie wybieramy wersję stacjonarną w ośrodku oddalonym o jakieś 6 km od Marzamemi. To był strzał w dziesiątkę. Kapuhala Sicily, bo tak nazywa się to miejsce, oferuje nam dokładnie to czego potrzebujemy, ciszę spokój, pełną regenerację. Ze spraw przyziemnych odpada problem parkowania w Syrakuzach, czy Ragusie, także kosztów z tym związanych. Kto choć raz przejeżdżał wąskimi, włoskimi uliczkami, szczególnie stromo pnącymi się do góry, ten wie o co chodzi.
Staje się więc Kapuhala Sicily naszą bazą wypadową, naszym rajem. Pachnie tu obłędnie ziołami, które otaczają każdy domek. Każdego dnia, nad ranem budzą nas ptasie trele, a w nocy tylko gwiazdy na niebie i koncert cykad. I taras, z którego rozwija się przestrzeń jakiej dawno nie doświadczaliśmy. To tu codziennie zjadamy słodkie śniadanie, a wieczorami sączymy wino.
Z lotniska w Katanii do naszej bazy jedzie się około godziny. My jednak zbaczamy nieco z trasy i kierujemy się w stronę skalnych plaż, leżących po drugiej stronie Syrakuz. Obie oddalone od siebie zaledwie o kilka kilometrów. Sprzyja nam cudowne zachodzące słońce.
A już na miejscu mamy okazję degustować różnego rodzaje pizze, takie których smaku jeszcze nie znaliśmy - dodam, wszystkie w wegetariańskim wydaniu. I jak już ktoś tam kiedyś zawita, koniecznie niech zamówi lokalne białe wino. Doskonałe, z cytrusową nutą ale łatwo doszukać się w jego bukiecie towarzyszących mu ziołowych aromatów z najbardziej wyczuwalnym rozmarynem.
Chciałabym tam kiedyś wrócić...
Punta Castelluccio, teren hotelu Minareto i widok na Ortigię w Syrakuzach |
Spiaggia Massolivieri |
w ramach kolacji festiwal pizzy w Kapuhala Sicily |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz