Choć pora późna, bo prawie 21, my wciąż
głodne wrażeń, w drodze powrotnej z Matery zajeżdżamy do Locorotondo, kameralnego białego
miasteczka, stanowiącego alternatywę dla gwarnej i znacznie większej Ostuni, czy
skomercjalizowanego Alberobello. Tu też można podziwiać, rozsiane wokół, domki
trulli. O tej porze skupiamy się jednak na starówce. Pomysł na Locorotondo wziął się nie tylko z
przewodników czy blogów, tak zachęcająco opisujących miasteczko. O Locorotondo
wspominała od kilku dni Ania, jako o miejscu gdzie można dobrze zjeść. Do tak
polecanej przez jej znajomych tawerny La Taverna del Duca, nie udało się zajrzeć
podczas powrotu z tonącego w deszczu Alberobello. Szybko więc, jeszcze w Materze, podjęłyśmy
decyzję, że Cialladda na cały dzień absolutnie nie wystarczy i trzeba gdzieś
jeszcze zajrzeć przed snem.
Robimy więc pospiesznie zakupy na
wieczór i najbliższe śniadania, po czym parkujemy w niemalże wymarłym mieście.
Nawigacja prowadzi nas przez system wąziutkich uliczek prosto do wspomnianej
restauracji. Chwilę kręcimy się jeszcze wokół, w oczekiwaniu na przygotowanie
stolika. Tawerna jest niewielkim lokalem, wyglądającym bardzo skromnie ale i stylowo, prowadzonym
przez niezwykle sympatyczną Antonellę.
Urzeka nas forma karty, ograniczonej do niezbędnego
wyboru dań. Zamawiamy specjalność lokalną, niezwykle pożywną gęstą zupę
warzywną, tak pełną składników, że łyżkę w niej można śmiało postawić. Potem
każda z nas wybiera inne danie. Wszystko jest proste, ale niezwykle smaczne i
świeże. Na deser obowiązkowo tiramisu lub cream caramel. Kinga, korzystając ze
swej niezwykłej otwartości i znajomości włoskiego, wdaje się w żywą dyskusję
z właścicielką lokalu. Rozmawiamy między innymi o tym co podano nam w Materze.
Czas upływa w przemiłej atmosferze, żegnamy się bardzo serdecznie i na koniec
robimy sobie jeszcze przed wejściem do tawerny wspólne zdjęcie.
|
W Locorotondo w pierwszej kolejności poszukujemy tawerny La Taverna del Duca, polecanej przez znajomych Ani |
|
w łazience odkrywamy ciekawe lustro ;-) |
|
właścicielka naprędce organizuje nam stolik, na dobry początek na stole pojawia się pożywna zupa warzywna (łyżka stoi!) |
|
interesująca forma karty ;-),
wspomniana zupa ... na deser tiramisu |
|
drobne detale, które zawsze pozostawiają "smaczek" - tu akurat wspomniane menu, odręcznie wypisany rachunek (coraz rzadziej się takie spotyka), maleńka figurka kucharza, zamknięta we wnęce, czy ... ;-))) pozostawiony w damskiej toalecie strój na zmianę ;-))) |
|
a to już Kinga w towarzystwie właścicielki tawerny Antonelli Scatigna |
|
i my w jej towarzystwie ;-) |
Stara część Locorotondo przynajmniej na godzinę jest nasza. Spacerujemy pustymi uliczkami wśród uroczych, białych kamieniczek. Wszystko jest tu takie wysmakowane. I balkoniki, i przyozdobione okna, i fantazyjne dekoracje. Nigdy w życiu nie widziałam tylu rowerów, obwieszonych kolorowymi lampkami, czy doniczkami z kwiatami. To niezwykłe, ale kolejne obrazy wiszącego prania, utwierdzają nas w przekonaniu, że nigdzie indziej nie wygląda ono tak rozkosznie jak właśnie we Włoszech. Część białych ścian domów w sąsiedztwie kościoła tworzy swoistą galerię fotografii. Większość robi ogromne wrażenie, często wywołuje uśmiech, przedstawiając zabawne sceny z codziennego życia. Robimy dziesiątki zwariowanych zdjęć. Nastroje nam dopisują.
|
Locorotondo tak ciche i spokojne, śpiące niemalże - a jednak kilka sklepików jeszcze otwartych, w tym taki oto! ;-) |
|
spacerując pustymi uliczkami (niebywałe!),mamy okazję poczuć się jak w galerii za sprawą zdjęć zawieszonych na ścianach kamieniczek |
|
rowery stanowią w tych małych miasteczkach formę ozdoby - jak widać pomysłów nie brakuje ;-) |
|
ech... cudne to Locorotondo! |
|
i cała stara część miasteczka nasza! |
Zwiedzając miasteczko nie dbamy o nazwę
uliczki, na której jesteśmy, czy kościoła, obok którego stoimy. Zapamiętujemy
Locorotondo takim jakie jest, jako prawdziwą perełkę, wśród apulijskich
miasteczek mimo że nie miałyśmy okazji potwierdzić, że jest
rzeczywiście okrągłe - nie widziałyśmy go przecież za dnia, z perspektywy
otaczającej równiny;-).
foto: La Dolce Vita Company
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz