Na każdej wycieczce musi być taki punkt programu – chwila błogiego
lenistwa ;-).
I tak właśnie planujemy ten dzień spędzić - wesoło, bez stresu, że gdzieś
nie zdążymy dojechać, lub nam jakiś obiekt przed nosem zamkną.
Ponieważ pogoda dopisuje, dzień zaczynamy tradycyjnie wspólnym
śniadaniem, przygotowanym wyjątkowo na zewnątrz, przed naszym trullo.
tego dnia śniadanie mogło się odbyć jedynie w okolicznościach przyrody... niepowtarzalnej... ;-) |
i zdjęcie zrobione przez Chrisa, naszego gospodarza, który do końca nie mógł uwierzyć, że mieszka u niego aż 10 kobiet ;-) |
wreszcie też mamy niepowtarzalną okazję w pełni korzystać z naszego basenu |
Około 14 planujemy wyjazd na plażę. Z naszego trullo nad morze jest zaledwie kilkanaście kilometrów. Ponieważ pierwsza z plaż, przy której się zatrzymujemy nie jest piaszczysta – a na takiej nam zależało – jedziemy nieco dalej.
Może nie ma warunków do opalania się, czy kąpieli, to jednak spędzamy tu miło czas, znajdując ciszę, spokój i kolejne miejsce do „wygłupów”. Część z nas poddaje się magii obiektywu – jak na amatorki, tworzymy zespół wcale niezłych modelek ;-).
Tu też, tradycyjnie, szóstce z nas udaje się odtańczyć dwie części sevillanas.
Pierwsza z plaż w okolicach Torre Santa Sabina |
korzystając z okazji, robimy z Elą króciutką mini sesję fotograficzną ;-) |
kolejna plaża i po raz kolejny manifestujemy jak słodkie jest życie ;-) Kinga naprędce improwizuje i w ten sposób powstaje kolejna wersja logo naszego wyjazdu ;-) |
scenki rodzajowe... nie mogło też braknąć hiszpańskich akcentów - choćby tradycyjnie odtańczonych dwóch części sevillanas |
na plaży udało się znaleźć różne skarby... |
część z nas niecodziennie się wyzwoliła i poddała magii obiektywu |
Na koniec naszego pobytu nad morzem, planujemy wspólne pamiątkowe zdjęcie. Jako rekwizyt wykorzystujemy starą, zagrzebaną w piasku łódkę. Tak się składa, że na plaży jesteśmy zupełnie same, nieco skomplikowany wydaje się też fakt użycia samowyzwalcza. Na szczęście w porę pojawia się jakiś tubylec i tak oto powstaje kolejna „koszulkowa” fotografia. Śmiechu mamy przy tym co niemiara ;-))
przed wyjazdem do Ostuni jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie w naszych "firmowych" koszulkach |
Powoli zachodzi słońce, żegnamy więc plażę i jedziemy na wieczorne zwiedzanie Ostuni.
foto: La Dolce Vita Company
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz