Baraniec

Baraniec

czwartek, 28 grudnia 2017

La Dolce Vita - dzień siódmy, plażowanie ;-)

Na każdej wycieczce musi być taki punkt programu – chwila błogiego lenistwa ;-).
I tak właśnie planujemy ten dzień spędzić - wesoło, bez stresu, że gdzieś nie zdążymy dojechać, lub nam jakiś obiekt przed nosem zamkną.
Ponieważ pogoda dopisuje, dzień zaczynamy tradycyjnie wspólnym śniadaniem, przygotowanym wyjątkowo na zewnątrz, przed naszym trullo.
tego dnia śniadanie mogło się odbyć jedynie w okolicznościach przyrody... niepowtarzalnej... ;-) 
i zdjęcie zrobione przez Chrisa, naszego gospodarza, który do końca nie mógł uwierzyć, że mieszka u niego aż 10 kobiet ;-)
Wspólnie ustalamy, że niemalże połowę dnia spędzimy nad naszym basenem. Jest to okazja do miłego wprowadzenia się w dobry nastrój, zwłaszcza że nad wodą organizujemy „bufet” i serwujemy rozmaite trunki. Rozpoczyna się też seria wygłupów, sesji zdjęciowych, dla odważnych nawet kąpieli – woda w basenie po ostatnich dniach jest najdelikatniej mówiąc wymagająca.
wreszcie też mamy niepowtarzalną okazję w pełni korzystać z naszego basenu

Około 14 planujemy wyjazd na plażę. Z naszego trullo nad morze jest zaledwie kilkanaście kilometrów. Ponieważ pierwsza z plaż, przy której się zatrzymujemy nie jest piaszczysta – a na takiej nam zależało – jedziemy nieco dalej. 
Może nie ma warunków do opalania się, czy kąpieli, to jednak spędzamy tu miło czas, znajdując ciszę, spokój i kolejne miejsce do „wygłupów”. Część z nas poddaje się magii obiektywu – jak na amatorki, tworzymy zespół wcale niezłych modelek ;-).
Tu też, tradycyjnie, szóstce z nas udaje się odtańczyć dwie części sevillanas.
Pierwsza z plaż w okolicach Torre Santa Sabina

korzystając z okazji, robimy z Elą króciutką mini sesję fotograficzną ;-) 
kolejna plaża i po raz kolejny manifestujemy jak słodkie jest życie ;-) 
Kinga naprędce improwizuje i w ten sposób powstaje kolejna wersja logo naszego wyjazdu ;-)



scenki rodzajowe... 
nie mogło też braknąć hiszpańskich akcentów - choćby tradycyjnie odtańczonych dwóch części sevillanas

na plaży udało się znaleźć różne skarby...

część z nas niecodziennie się wyzwoliła i poddała magii obiektywu


Na koniec naszego pobytu nad morzem, planujemy wspólne pamiątkowe zdjęcie. Jako rekwizyt wykorzystujemy starą, zagrzebaną w piasku łódkę. Tak się składa, że na plaży jesteśmy zupełnie same, nieco skomplikowany wydaje się też fakt użycia samowyzwalcza. Na szczęście w porę pojawia się jakiś tubylec i tak oto powstaje kolejna „koszulkowa” fotografia. Śmiechu mamy przy tym co niemiara ;-))
przed wyjazdem do Ostuni jeszcze jedno pamiątkowe zdjęcie w naszych "firmowych" koszulkach 


Powoli zachodzi słońce, żegnamy więc plażę i jedziemy na wieczorne zwiedzanie Ostuni.

foto: La Dolce Vita Company

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz