Baraniec

Baraniec

niedziela, 30 sierpnia 2015

Reminiscencji górskich ciąg dalszy - Koprowy Szczyt

Jest sierpień 2003. Piotruś ma niespełna dwa latka. Jeden z pierwszych dni kiedy zostaje całkowicie „zaopiekowany” przez dziadków, dzięki czemu możemy razem z Krzyśkiem wreszcie wyjechać w góry. Celem jest Koprowy Szczyt w Tatrach Słowackich - bardzo popularny i bardzo widokowy.
Wczoraj postanowiliśmy powtórzyć tę wycieczkę z naszym prawie czternastoletnim już synem. Rokująca pogoda, zapowiadająca się wręcz na tzw. „lampę” jeszcze bardziej nas do tego zachęca.
Wyjazd  standardowo  parę minut po piątej i szybki dojazd do Popradzkiego Stawu, skąd rozpoczyna się jeden z wariantów dojścia. Jak to dobrze, że mamy taką opcję, bo szlak jest poprowadzony do stawu wąską drogą asfaltową, co może nie jest spełnieniem marzeń prawdziwego turysty ale biorąc pod uwagę mój nieco mniej sprawny staw skokowy, na powrót będzie to najlepsze rozwiązanie. Zapomniałam już, że wariant ten jest niezwykle urokliwy. Na tle błękitnego, czystego nieba rysują się sylwetki szczytów otaczających Doliny Mięguszowiecką i Złomisk.
Przejście szosą nad Popradzki Staw
Do Popradzkiego Stawu docieramy w zaledwie 55 minut i nie tracąc czasu kierujemy się dalej niebieskim szlakiem. Na znajomym mostku nad Żabim Potokiem robię kolejny raz to samo ujęcie sprzed lat. W parę minut później szlak się rozdziela. Pamiętam jak jeszcze trzy lata temu na tym samym rozstaju wybraliśmy kierunek na Rysy. Tym razem odbijamy w lewo w stronę Doliny Hiniczowej, którą między innymi zwieńcza Koprowy Szczyt. Szlak w pierwszej części pnie się niezbyt stromo wąską, kamienistą ścieżką. Przed dojściem do jednego z pierwszych progów doliny mijamy rwący Hiniczowy Potok, nad którym robimy krótką przerwę śniadaniową. Roztacza się stąd piękny widok na Grań Baszt, a ze zboczy Szatana opada ku nam okazały kilkuset metrowy stożek piargowy. 
w drodze do Hiniczowej Doliny, krótki postój na mostku nad Żabim Potokiem, widok na Grań Baszt i Szatana, najlepiej chyba utrzymany w Tatrach drzewostan limb
przerwa śniadaniowa nad Hiniczowym Potokiem i widok na Grań Baszt i Szatana
W kilkanaście minut później rozpoczyna się nieregularnymi zakosami nieco bardziej stroma wspinaczka na skalny próg doliny. Z buli zwanej Zwyżką mamy okazję podziwiać otoczenie Doliny Mięguszowieckiej z zupełnie innej perspektywy. Stąd szlak zmienia swój kierunek i pnąc się w lewo osiąga taras górnego piętra Doliny Hiniczowej.
w drodze na Zwyżkę
górne piętro Doliny Hiniczowej
górne piętro Doliny Hiniczowej z widokiem na Koprowy Szczyt i Mięguszowieckie Szczyty oraz sterczącą dumnie Grań Baszt 
Bajeczny to widok. Mijamy po drodze Hiniczowe Oka, z których ocalały zaledwie dwa. Tegoroczna susza dotknęła także i góry a szczególnie ich wysokie partie. Uderza natomiast swoim ogromem Wielki Hiniczowy Staw, który jest zresztą największym i najgłębszym stawem Tatr Słowackich  (ponad 22ha i 53m głębokości). To piękne szmaragdowozielone oko zapiera po prostu dech. I o ile grań sterczących nad stawem Mięguszowieckich Szczytów nie budzi takiego respektu, to stojąca po lewej stronie Grań Baszt jest imponująca. A w samym centrum tego górskiego wachlarza Koprowy Szczyt, który z Granią Baszt spina Wyżnia Koprowa Przełęcz.
nad wodą wielką i czystą - Wielki Hiniczowy Staw
w drodze na Wyżnią Przełęcz Koprową, w dole zerkające oka Wielkiego i Małego Hiniczowego Stawu
Znad stawu widać już cały dalszy szlak, wijący się zakosami w górę na Wyżnią Koprową Przełęcz. Niestety tak jak wspomniałam jest to bardzo popularny szczyt i towarzyszy nam dość duża grupa turystów, co idealnie widać na piętrzącym się w górę szlaku.
Przejście od stawu na przełęcz, mimo że sprawia wrażenie niekończącego się, stromego podejścia zajmuje nam około 35 minut. Zanim wejdziemy w zakosy mamy okazję podziwiać taflę niewidocznego wcześniej Małego Hiniczowego Stawu. 
Nawet nie wiemy kiedy jesteśmy na górze, gdzie odpoczywamy chwilę i realizujemy pierwszą część misji retrospektywnej. Znów robimy sobie zdjęcie, powtarzając ten sam kadr co w 2003 r. Jest wesoło a w roli mistrza fotografa nasz nieco zniecierpliwiony syn. 
Wyżnia Koprowa Przełęcz 2180 m n.p.m.
sesja retrospektywna nr 1 - my na Wyżniej Koprowej Przełęczy w 2003 i 2015 r.
Koprowy Szczyt doskonale widać z Przełęczy, ruszamy więc zwłaszcza, że na niebie pojawiają się sino-granatowe chmury. Podejście nie jest ani trudne techniczne ani zbyt strome. Większej uwagi niewątpliwie wymaga miejsce w połowie podejścia, kiedy musimy przejść przez fragment wąskiej grani. I nie jest to niestety największym problemem.
widok na Koprowy Szczyt (góra), ze szlaku  w stronę Wyżniej Koprowej przełęczy i Grani Hrubego (środek), Wysoka i Wielki Hiniczowy Staw
Okazuje się, że na samym szczycie jest bardzo ciasno, tłoczno wręcz. Z trudem znajdujemy miejsce do siedzenia a co dopiero do zrealizowania kolejnego celu powtórzenia zdjęcia ze szczytu. Podziwiamy jednak jak tylko możemy piękny widok otwierający się na Dolinę Ciemnosmreczyńską z Niżnim i Wyżnim Ciemnosmreczyńskim Stawem. Tuż obok zdobyta przez nas całkiem niedawno Szpiglasowa Przełęcz  i widoczny jak na dłoni prowadzący na nią szlak. Najbardziej okazale prezentują się jednak szczyty po wschodniej stronie - Cubryna, Mieguszowieckie Szczyty, Rysy, Wysoka.
No pięknie jest, nawet mimo tego tłoku wokół i mimo niepokojącego nas dźwięku krążącego wokół śmigłowa  TOPR, który jak się w domu dowiadujemy poszukiwał zaginionej turystki z Tarnowa. 
pod szczytem
na Koprowym Szczycie 2363 m. n.p.m.
sesja retrospektywna nr 2 - nieco utrudniona przez masy ludzi wokół
pod szczytem
sesja retrospektywna nr 3 - nieco oszukana ;-)) - na szczycie nie było szans na takie ujęcie ale to i tak z wysokości zaledwie kilkanaście metrów niżej
Sobieccy z malowniczym Wielkim Hiniczowym Stawem
Zaniepokojeni zmieniającą się pogodą powoli schodzimy robiąc jeszcze krótki postój na Przełęczy i nad Wielkim Hiniczowym Stawem. Tu Krzysiek eksperymentuje trochę z fotografią black and white. Pomimo groźnie wyglądającego nieba pogoda się nie załamuje, wręcz przeciwnie rozpogadza się. Podbijamy jeszcze w schronisku nad Popradzkim Stawem książeczkę GOT naszego syna i pokonujemy ostatni fragment szlaku drogą asfaltową, tonącą w fiolecie kwitnących kwiatów. Wycieczka na osiem godzin z postojami i niespiesznym tempem powrotu to naprawdę fajny pomysł.
jeszcze na przełęczy i tuż poniżej
sesja B&W nad Wielkim Hiniczowym Stawem
jeszcze w górnym piętrze Doliny Hiniczowej
gdzieś między kolejnymi piętrami Doliny Hiniczowej
nad Popradzkim Stawem pięknie jest...

I tak sobie myślę, że na ten Koprowy Szczyt to ja jeszcze wrócę. Panorama z niego bezcenna ale i sama Dolina Hiniczowa z jej stawami jest gratką samą w sobie. Aby to wszystko mieć potrzeba tylko nieco więcej ciszy na szlaku, co może dać po prostu inny termin wyjazdu, choćby nawet późny wrzesień przyszłego roku.

foto: Sobieccy Company z nieocenionym mistrzem Seniorem na czele ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz