Około 13 intensywność deszczu spada na tyle, że mamy odwagę na opuszczenie domu.
W planie zwiedzanie Bazyliki św. Piotra i spacer po drugiej stronie Tybru. Tego dnia swoje pięć minut w ramach konkursu rozpoczyna Małgosia i Ela.
Po dotarciu na Plac św. Piotra poraża mnie jego skala. Niezwykłe wrażenie pozostawiają symetrycznie ustawione kolumnady, których zwieńczeniem jest budynek Bazyliki.
Aż trudno uwierzyć, że cały ten kompleks powstał w ponad sto lat, w miejscu tysiącletniej bazyliki Konstantyna Wielkiego, a jej autorami byli Bramante, Michał Anioł, Maderno i Bernini.
Plac ma kształt elipsy a zaprojektowane przez Berniniego kolumnady pozwalają skrócić perspektywę i optycznie przybliżyć fasadę kościoła. Na środku Placu został umieszczony obelisk egipski, znaleziony w cyrku Nerona, na jego szczycie umieszczono krzyż. Z jego dwóch stron tryskają fontanny, zaprojektowane przez Berniniego i Maderno (niestety za naszej bytności nieczynne).
Plac św. Piotra z imponującymi kolumnadami |
W oczekiwaniu na wejście do Bazyliki,
stojąc w dość długiej kolejce, nie tracimy czasu wsłuchując się
w szczegóły dotyczące jej budowy, które przedstawia nam Małgosia.
w oczekiwaniu na wejście do wnętrza Bazyliki św. Piotra |
Jak się okazuje Plac jest tylko przedsmakiem wrażeń jakie czekają w samej Bazylice. Jej wnętrze kryje wszystko to co składa się na historię chrześcijaństwa, historię sztuki.
Trudno rozpisywać się nad wszystkim tym co widzi oko wewnątrz tej boskiej świątyni. Jej ogrom, rozmach, przepyszny wystrój nie pozwala się skupić w tak krótkim czasie na detalach, dla których należałoby znaleźć przynajmniej cały dzień. Znów mam okazję zachwycać się pięknymi posadzkami. Warto też jednak podnieść głowę i podziwiać niezwykłe malowidła, freski.
Niewątpliwie na uwagę zasługuje wspaniały Tron św. Piotra, podtrzymywany przez czterech Doktorów Kościoła, oświetlony bursztynowym blaskiem z okna, otoczonego złoconymi rzeźbami aniołów. To okno z dalszej perspektywy daje wyobrażenie czuwającego oka.
Należy również wspomnieć o przepięknym Baldachimie, wzniesionym nad głównym ołtarzem i wykonanym przez Berniniego. Baldachim ten wspiera się na czterech gigantycznych, skręconych kolumnach wykonanych z brązu – wszystko to pod majestatyczną kopułą Bazyliki, zaprojektowaną przez Michała Anioła.
Warto zobaczyć również Pietę tego artysty oraz znajdujący się tuż obok ołtarz z grobem św. Jana Pawła II.
Na koniec kierujemy się jeszcze do krypt papieskich – nieprawdopodobnie dostojnego miejsca.
Trudno rozpisywać się nad wszystkim tym co widzi oko wewnątrz tej boskiej świątyni. Jej ogrom, rozmach, przepyszny wystrój nie pozwala się skupić w tak krótkim czasie na detalach, dla których należałoby znaleźć przynajmniej cały dzień. Znów mam okazję zachwycać się pięknymi posadzkami. Warto też jednak podnieść głowę i podziwiać niezwykłe malowidła, freski.
Niewątpliwie na uwagę zasługuje wspaniały Tron św. Piotra, podtrzymywany przez czterech Doktorów Kościoła, oświetlony bursztynowym blaskiem z okna, otoczonego złoconymi rzeźbami aniołów. To okno z dalszej perspektywy daje wyobrażenie czuwającego oka.
Należy również wspomnieć o przepięknym Baldachimie, wzniesionym nad głównym ołtarzem i wykonanym przez Berniniego. Baldachim ten wspiera się na czterech gigantycznych, skręconych kolumnach wykonanych z brązu – wszystko to pod majestatyczną kopułą Bazyliki, zaprojektowaną przez Michała Anioła.
Warto zobaczyć również Pietę tego artysty oraz znajdujący się tuż obok ołtarz z grobem św. Jana Pawła II.
Na koniec kierujemy się jeszcze do krypt papieskich – nieprawdopodobnie dostojnego miejsca.
wnętrze Bazyliki i znów piękne posadzki, przepych i rozmach, w środku po lewej fragment Baldachimu nad grobem św. Piotra, - dzieło Berniniego |
wnętrze Bazyliki, grób św. Jana Pawła II, fragment ołtarza z Tronem św. Piotra, Pieta Michała Anioła, na dole wejście do krypt papieskich |
Bazylika św. Piotra |
Z Bazyliki głodne i nieco już
zmęczone idziemy wzdłuż ulicy Conciliacione, głównie w
poszukiwaniu miejsca gdzie mogłybyśmy coś zjeść. Po drodze
mijamy dwie urocze, przyścienne fontanny. Niejako zdesperowane
zaglądamy do znajdującego się na końcu ulicy baru, gdzie udaje
nam się zjeść bardzo smaczny obiad.
przejście ulicą Conciliacione z uroczymi przyściennymi fonatannami, obiad ;-) |
W dużo lepszych nastrojach,
mimo że zimno potwornie, zmierzamy w stronę Zamku św. Anioła,
spod którego skręcamy na most pod tą samą nazwą. Widok jaki się
stąd roztacza – bezcenny.
Co ciekawe most zupełnie przypomina mi
praski Most Karola, choć tu konstrukcję wieńczą figury
św. Piotra i Pawła oraz
wykonane nieco później przez Berniniego
posągi dziesięciu
aniołów z atrybutami Męki Pańskiej. Sam most
powstał w II w. n.e. za panowania cesarza Hadriana i był świadkiem
makabrycznych wydarzeń w tym śmierci około 200 pielgrzymów
stratowanych lub zrzuconych do rzeki przez napierający tłum
pielgrzymów zmierzających do pobliskiej Bazyliki św. Piotra, czy
miejscem wystawiania na widok publiczny ciał osób skazanych na
śmierć.
na moście św. Anioła |
Po drugiej stronie Tybru spacerujemy
niespiesznie, zagłębiając się w wąskie uliczki. Tu w jednym ze
sklepików kupuję kolejną starą mapę do kolekcji. Powoli zapada
zmrok, robi się nieco przytulniej. W tej części Rzymu jest bardzo
dużo małych sklepików, warsztatów, miejsc reprezentowanych przez
różne fachy rzemieślnicze. Mijamy więc jak nie sklep z instrumentami
muzycznymi, to znów jakąś pracownię z sukniami ślubnymi, maleńkie
salony komatyczne, galerie.
po drugiej stronie Tybru |
spacerem w stronę Piaza Farnese |
obowiązkowa kawa |
I włócząc się tak, z małymi
przerwami na kawę, docieramy do Placu Nawona aby stamtąd podejść
do Bazyliki Sant'Agostino z Madonną Loretańską Caravaggia. Obraz
to niezwykły, zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę okoliczności
powstawania tego dzieła. Do postaci Marii artyście pozowała Lena -
kobieta lekkich obyczajów, która wywołała kłótnię między
Caravaggiem i innym jej kochankiem. Na skutek tego mistrz został zmuszony do
przerwania prac nad obrazem i opuszczenia Rzymu. Nie był to jednak
koniec skandali, malarzowi zarzucano niestosowność, wytykano brudne
nogi pątników i postrzępiony czepek kobiety, raziło akcentowanie
pobożności ludzi prostych i ubogich.
Kolejnego dzieła Caravaggia w innym
nieodległym kościele nie udało nam się już zobaczyć. Wróciłyśmy
więc z powrotem na Plac Nawona – jedno z ciekawszych miejsc w
Rzymie. Plac przypomina rzymski cyrk i został zaprojektowany na
miejscu antycznego stadionu Domicjana. Ciekawostką jest, że wzdłuż
podłużnej osi tego placu umieszczono aż trzy fontanny, spośród
których najbardziej znaną jest środkowa – Fontanna Czterech
Rzek, zaprojektowana przez Berniniego. Ponoć sprawujący
ówcześnie władzę papież Innocenty X nie jemu chciał powierzyć ozdobienie
placu ale ostatecznie przedstawiony przez mistrza projekt został
natychmiast zaakceptowany. Jak sama nazwa wskazuje fontanna
przedstawia cztery rzeki świata: Nil, Ganges, Dunaj i Rio della
Plata. Mają one symbolizować cztery kontynenty, nad którymi
rozciąga się władza papieska. Sam plac powstał w okresie
działalności dwóch wybitnych osobowości Berniniego i
Borrominiego, którzy pozostawili w Rzymie ślad niezatartego
geniuszu.
Na wprost Fontanny Czterech Rzek wznosi
się zaprojektowany właśnie przez wspomnianego Borrominiego kościół
św. Agnieszki z charakterystyczną wklęsłą fasadą.
Plac Nawona z zapierającą dech fontanną Czterech Rzek, po prawej Madonna Loretańska Caravaggia w Bazylice Sant'Agostino |
było sacrum jest i profanum ;-) |
Oczarowane tym pięknym miejscem
kierujemy się w stronę kolejnej perełki Rzymu -Panteonu, stojącego przy placu Piazza della Rotonda. Jest to
najlepiej zachowana budowla z czasów starożytnych, powstała w 27
r. p.n.e. na polecenie Marka Agryppy. Nie miałyśmy okazji wejść
do środka, ale ponoć wnętrze imponuje swym ogromem, a na szczególną
uwagę zasługuje kopuła z otworem o średnicy około 9 m, jedynym, przez
który wpada światło do wnętrza budynku. Nie wykluczone, że
Panteon zachował swą świetność dzięki stworzeniu w nim w 609 r.
świątyni chrześcijańskiej.
Przed jego frontonem zachwyca fontanna
powstała w XVI w.
Panteon z fontanną - kolejna wizytówka Rzymu przy Piazza della Rotonda |
Niestety pod Panteonem przytrafia się nam (właściwie Małgosi) przykra niespodzianka. Ginie telefon komórkowy, którego szukamy jak szalone, uruchamiając wszelkie możliwe kontakty - nawet te w Polsce ;-). W drodze na posterunek Carabinieri postanawiamy jednak zajrzeć do kawiarenki, w której jeszcze kilka godzin wcześniej piłyśmy kawę. Ku naszej nieopisanej wręcz radości okazuje się, że telefon zaginął właśnie tam, wypadając z kieszeni płaszcza, zakładanego podczas wyjścia. Uskrzydlone zostajemy świętując (można tak powiedzieć) ten cud ;-)
Wieczór oczywiście kontynuujemy w domowym zaciszu.
foto: moje i Małgosi Matyjaszczyk (dziękuję)
foto: moje i Małgosi Matyjaszczyk (dziękuję)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz