Baraniec

Baraniec

wtorek, 17 lipca 2012

Długi weekend w Andaluzji - dzień ósmy

Dziś w planie zwiedzanie Alhambry, jednego z najbardziej znanych na świecie zabytków pałacowych a według poetów wręcz ósmy cud świata.
Od rana zastanawiamy się jak rozwiązać problem zdjęć. Nie mamy już wolnej pamięci na poprzednich dwóch kartach, pozostaje nam tylko udać się do miasta i kupić nową, licząc że to tylko problem karty a nie aparatu.

Pomysł, że uda nam się zaparkować w Granadzie bez konieczności płacenia za postój jest absolutnie abstrakcyjny. Już po paru minutach orientujemy się, że najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie jakiegoś handlowego molocha, gdzie bez problemu znajdziemy sklep ze sprzętem fotograficznym i akcesoriami. Po ponad półgodzinnym krążeniu po mieście cel zostaje osiągnięty i wychodzimy z nowiutką, przetestowaną kartą. Namierzamy więc na planie  jakiś parking bliżej centrum… i uff… wreszcie możemy spokojnie udać się w stronę Alhambry.

Aby mieć pewność, że uda nam się zwiedzić ten unikalny zabytek arabskiego budownictwa, bilety nabywamy prawie trzy miesiące wcześniej, rezerwując je przez internet na konkretny dzień i godzinę. Na miejscu okazuje się jednak, że system ich dystrybucji jest delikatnie mówiąc nieco bardziej skomplikowany. Przed wejściem kłębią się tłumy ludzi; jedni to szczęśliwcy z biletami, czekający w kolejce na wejście, inni dopiero próbujący coś załatwić, jeszcze inni szukający automatów, w których można odebrać wcześniej zarezerwowane bilety. Po lekkich zawirowaniach udaje nam się w końcu znaleźć w tej pierwszej grupie i wejść na teren kompleksu. Niestety pogoda zdążyła się już od rana zmienić i towarzyszy nam brzydkie zachmurzone niebo. Mając niespełna godzinę do wejścia do pałacu Nasrydów zmieniamy kierunek trasy i na początek udajemy się do letniej rezydencji Generalife z cudownie zielonymi, pełnymi kwiatów i przystrzyżonymi z niezwykłą precyzją ogrodami, tworzącymi swoisty labirynt. W samym pałacu stykamy się natomiast z misternymi dekoracjami i urokliwym otoczeniem basenów Patio de la Acequia.

w drodze na wzgórze Alhambra
widok na kompleks pałacowy z Generalife (ogródów i pałacu letniego sułtana) 
ogrody Generalife
arabeski w pałacu letnim
widok z pałacu letniego 

Tuż po zwiedzeniu letniej rezydencji kierujemy się wzdłuż górnej części parku do głównej części kompleksu. Mijamy medinę (miasteczko), w przeszłości pełną warsztatów, szkół i łaźni a obecnie całkowicie zniszczoną z pozostałościami w postaci zarysowanych fundamentów. Dalej alejka prowadzi nas pod dawny klasztor wzniesiony na murach meczetu, gdzie niegdyś spoczywały prochy najbardziej znanej królewskiej, katolickiej pary Izabeli i Ferdynanda. Obecnie w budynku mieści się hotel. Tuż za nim mijamy kościół św. Marii i łaźnię, którą zwiedzamy podczas powrotu. Kolejnym okazałym budynkiem, mocno kontrastującym z całą resztą zespołu jest Pałac Karola V, na wprost którego znajduje się najstarsza część kompleksu - Alcazaba. Mimo iż pałac nie pasuje do otoczenia, jest przykładem doskonałego toskańskiego renesanasu, a jego projekt stworzył uczeń Michała Anioła. My jednak mamy wejściówki  na konkretną godzinę do pałacu Nasrydów i to temu musimy podporządkować całe zwiedzanie. Siadamy więc na murku i oczekujemy z niecierpliwością na 15.30. Tu czeka nas prawdziwa uczta. Wnętrze pałacu to niekończące się przenikanie kunsztownych dekoracji, mistrzowski pokaz wykorzystujący światło i przestrzeń. Niezwykłe jest też to, że architekci i rzemieślnicy do budowy tej części kompleksu używali tanich materiałów takich jak gips, drewno i glina i to on najdłużej przetrwał, co niemalże graniczy z cudem. W pałacu można wydzielić trzy odrębne części, z których każda pełniła inną funkcję (załatwianie spraw państwowych i sądowych, przyjmowanie poselstw i wyjątkowych gości, oraz ostatnia - harem – to prywatne apartamenty). Uwagę przyciągaja drewniane rzeźbione fasady i sufity, bogata glazura, sztukateria i kunsztowne inkrustacje. Wszystko w idealnej wręcz harmonii.  Oprócz zjawiskowej architektury pałaców podziwiamy patia i dziedzińce z basenami. Niestety słynna fontanna z lwami w Patio de Leones jest teraz w trakcie remontu, co osobiście przyjęłam z wielkim żalem.
w oczekiwaniu na wejście do Pałacu Nasrydów

 widok na Granadę z przestrzeni między Alcazabą a Pałacem Nasrydów

misterne dekoracje w Pałacu Nasrydów







Dziedziniec Mirtów





W Pałacu Lwów (patio niestety w remoncie) 



Ogrody Alhambry
Z pałaców Nasrydów udajemy się jeszcze na dziedziniec Pałacu Karola V oraz do Alcazaby, najbardziej zniszczonej części kompleksu. Tu wspinamy się na wieżę Torre de la Vela, z której roztacza się piękna panorama na miasto – niestety nie dziś – wyraźnie bowiem zbiera się na deszcz.
na dziedzińcu Pałacu Carlos V
Alcazaba - najstarsza część kompleksu
Alcazaba - najstarsza część kompleksu
widok na Granadę z Wieży Czuwania
Po niemalże trzech godzinach spędzonych w Alhambrze schodzimy na Plaza Nueva aby i ciało miało coś od życia. Zamawiamy smakowite jedzenie i odpoczywamy po trudach zwiedzania ;-)). Przy okazji jesteśmy świadkami jak nagle z kameralnego koncertu młodego człowieka, który wyrósł obok nas jak grzyb po deszczu, robi się w ciągu paru minut uliczna impreza. A za czyją sprawką? Otóż wystarczyło kilka młodych dziewczyn, które przechodząc obok, nagle postanowiły się zabawić i zrobiły wspólnie z chłopakiem całkiem niezłe „szoł” ;-)).

I tak do wieczora upłynął dzień w Granadzie. Jakie to szczęście, że udało mi się dokupić brakujące wachlarze.
z kameralnego koncertu zrobiła się w ciągu dosłownie 5-ciu minut uliczna impreza

dzieci kontynuują tradycję flamenco ;-)...

... niezależnie od płci ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz