Za nami dziesięć wspaniale spędzonych dni. Z podróży powrotnej zapamiętam właściwie ulewny deszcz i nieziemski widok na Alpy z okienka samolotu.
I po raz drugi przekonałam się jak zaraźliwa jest Andaluzja z całym swym bogactwem, jak głęboko drąży zakamarki umysłu, jak kusi aby tu jeszcze wrócić. I coś w tym jest … Mimo, że udało nam się zobaczyć tyle wspaniałych miejsc, odczuciu wielkiego szczęścia towarzyszy maleńki niedosyt, że chciałoby się więcej i więcej. I już dziś wiem, że rzucony luźno pomysł zorganizowania w przyszłym roku warsztatów tanecznych w Sevilli musi zaowocować przynajmniej tygodniowym wyjazdem. Już nie mogę się doczekać.
A może w międzyczasie jakiś dłuższy weekend w Barcelonie? Kto wie?
A może w międzyczasie jakiś dłuższy weekend w Barcelonie? Kto wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz