Tegoroczna Wielkanoc w Gorlicach pachniała rzeką i drzewami w parku. Z sentymentem spacerowaliśmy ścieżkami, które przywoływały wspomnienia sprzed lat, nawet tych bardzo, bardzo odległych.
I doczekał się remontu jeden z moich ulubionych zakątków...
A park wciąż jakby ten sam... jeszcze niemalże nagi, gdzieniegdzie tryskający soczystą zielenią. W jego górnej części czas jakby stanął w miejscu. Tam gdzie kiedyś stały drabinki, platformy i tabliczki z opisem ćwiczeń, nie ma już nic poza smutnym widokiem marnych pozostałości czegoś, co nazywało się kiedyś szumnie ścieżką zdrowia. Dziś można tu co najwyżej znaleźć wymalowane lub wyryte na drzewach wyznania miłosne.
I jeszcze coś... park bezpowrotnie utracił błogą ciszę. Po wybudowaniu po drugiej stronie rzeki obwodnicy miasta, próżno już wsłuchiwać się w ptasi świergot, który przez moment dominuje i jest nawet przyjemny ale tylko przez chwilę... zaraz po tym daje się słyszeć hałas przejeżdżających samochodów. Szkoda...
powyżej zejście z okolic Rynku (ul. Kręta) w dolną część miasta (ul.Blich)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz