W zaplanowanym przez nas wyjeździe wakacyjnym uwzględniliśmy trzy punkty sztandarowe: rafting, rejs po jeziorze Szkoderskim i eskapadę na Bobotov kuk - najwyższy szczyt Durmitoru i Czarnogóry.
Nie ukrywam, że przygotowując się do tej wycieczki bazowałam na mocno ograniczonej dokumentacji, sprowadzającej się do wzmianek na blogach internetowych, czy krótkiego opisu szlaków w zakupionym przewodniku. Biorąc pod uwagę możliwość startu z wysokości 1722 m n.p.m., i wariant powrotu inną trasą, zdecydowanie wybieramy szlak przez doliny Urdeni do i Mlijecni do. Przekonuje nas też czas przejścia na szczyt, zakładający 2,5 h.
Samochód zostawiamy około 100 m wyżej, tak aby zamykając wycieczkę zejść bezpośrednio na parking.
|
jedziemy w góry - widok z trasy na Żabljak |
|
dojazd do przełęczy Sedlo |
|
kojący widok na porośnięte trawą łagodne zbocza doliny Dobri do spod przełęczy Sedlo |
Szlak od razu nie pozostawia złudzeń. Pierwsze podejście zaliczamy w asyście owiec. W plecakach kilka litrów wody, kanapki, czekolada i termos z kawą.
Jakże piękna jest dolina Urdeni Do. Przede wszystkim zwraca uwagę bardzo ciekawa budowa gór. Szczyty wyglądają jakby były złożone z poziomo lub ukośnie przyciętych płyt.
|
naszym pierwszym krokom na szlaku towarzyszy stado rozpasanych owiec ;-) |
|
Urdeni Do - dolina, którą najszybciej można się dostać na najwyższy szczyt Czarnogóry |
|
dolina Urdeni do już za nami ;-) |
|
Sareni pasovi, czyli kolorowe pasy - z tak specyficzną budową gór obcuję po raz pierwszy |
|
tak niewinnie wyglądająca przełęcz Samar (2075 m n.p.m.) ...
mocno mnie sponiewierała w drodze powrotnej ;-) |
|
dolina Mlijecni do przed dojściem nad maleńki stawek Zeleni vir |
W górnej części doliny Mlijecni do, tworzącej swoisty amfiteatr, tuż obok stawku Zeleni vir zbiega się kilka szlaków i żeby było jasne wszystkie są oznaczone tak samo - po prostu czerwonym kółkiem.
Wymalowany na kamieniu krótki komunikat "Bobotov kuk 1 h 30" to znak, że teraz już będzie tylko stromo w górę. Na swój sposób lubię jednak taką wspinaczkę, bo to oznacza że w krótkim czasie szybko zdobywa się wysokość.
Dokucza nieco brak kondycji, podejście dzielę na fragmenty stawiając sobie kolejne małe cele... Danilova ploca - przełęcz z widokiem na szlak poprowadzony z Żabljaka, trawers na kolejną przełączkę z widokami na Skrcko jezero i ostatnie podejście stromo na szczyt. Aż trudno uwierzyć jak szybko się go zdobywa.
Trudności umiarkowane, kilka łańcuchów nie łańcuchów - tu ich rolę pełnią stalowe liny w osłonie z PCV.
|
Zeleni vir - tu łączy się kilka szlaków, z których wszystkie prowadzą do nieba, na Bobotov kuk... |
|
zdjęcie nie oddaje zawieszonej nad głowami stromizny, jednak konsekwentnie krok za krokiem, metr za metrem, oddech za oddechem, zbliżają nas do upragnionego celu |
|
na górze po prawej przełęcz Danilova ploca, z której już tylko dwa strome podejścia i finał |
|
oddzielające dwie doliny pasmo z Devojką i Sareni Pasovi z jakże innej perspektywy
na dole po prawej Skrcko jezero |
|
jeszcze ostanie ekspozycje i szczyt! |
Na szczycie może około 20 osób - łącznie z nami i prawie umierającym psem. Jest obłędnie choć, jak stwierdzam po dłuższej chwili, nie tak obłędnie jak w naszych Tatrach. Wybieramy dla siebie kawałek przestrzeni z widokiem na dolinę Skrka. Mocna gorąca kawa rozlewa się po zmęczonym ciele, czekolada dodaje energii.
Jeszcze nie mamy sposobności ocenić stromizny zachodniej ściany, z której słynie Bobotov kuk ale i tak wyczuwa się ogrom otaczającej przestrzeni.
Jestem ponad 2500 m nad poziomem morza!
|
Bobotov kuk (2522 m n.p.m.) - widok na szlak prowadzący z Żabljaka |
|
głęboko w dole Skrcko jezero |
|
to mój osobisty sukces! - ponad 2500 m n.p.m. zdobyte |
|
zdjęcia zrobione dzięki uprzejmości pary z Polski ;-) |
|
jesteśmy w niebie! |
|
my jeszcze odpoczywamy, inni już schodzą ze szczytu |
|
pora i na nas ;-) |
Schodzimy tym samym szlakiem i ponownie meldujemy się nad Zielonym stawkiem, gdzie robimy dłuższą przerwę. Konsekwentnie obstajemy przy pierwotnym planie zejścia inną drogą. Szlak z perspektywy wyścielonego trawą siedziska, na którym wręcz polegujemy, wygląda tak niewinnie i zachęcająco. Niestety czeka nas mocno piarżysty trawers w wyeksponowanym na słońcu terenie. To jednak dopiero początek tych nieprzyjemności, bo oto po dojściu do przełęczy Samar kolejne strome zejście i podejście... a potem następne. Ulgę przynosi cień i krótkie przerwy.
Pomimo zmęczenia nie marudzę, nie narzekam… Nasz czas do zejścia na parking szacujemy na jeszcze jakieś niespełna półtorej godziny. Zejść trzeba ;-)))
|
kopczyk - mój ulubiony motyw w górach |
|
ponownie nad stawkiem Zeleni vir, stąd powrót przez przełęcz Samar - jeszcze nie wiemy, że nieco dłuższy niż zakładaliśmy i bardziej męczący |
|
sielskie chwile w otoczeniu doliny Mlijecni do, w tle "zębate" szczyty Zupci |
|
zdumiewa przy całkowitym braku potoków na szlaku tak różnorodna roślinność |
|
jedno z bardziej karkołomnych podejść w moim życiu i to wcale nie za sprawą wysokości czy trudności... |
|
niewinnie trawersująca nitka szlaku, teren sypki i wymagający, a na żeberkach skłaniający do wytężonej akrobatyki ;-) |
|
Bobotov kuk od strony zachodniej |
|
Sereni Pasovi (pierwszy plan), Devojka a za nią Bobotov kuk i Bezimeni vrh |
|
Przełęcz Skrcko zdrijelo (2114 m n.p.m.), kolejny próg podczas zejścia zaliczony, stąd już tylko w dół - uffff.... |
Przełomem okazuje się wejście na przełęcz Skrcko zdrijeło, z której rozciąga się cudowny widok na porośnięte trawą łagodne wzgórki doliny Dusko valje graniczącej z Govedi do, między którymi będziemy za chwilę podążać. To zdecydowanie najbardziej optymistyczna część szlaku powrotnego.
Od tej chwili wszystko wygląda inaczej i jeszcze to popołudniowe słońce, ścielące się miękkim ciepłymi barwami.
|
próbowaliśmy oddać piękno tego miejsca ale oko aparatu widzi inaczej.
W Durmitorze zachwyciły mnie nie szczyty ale właśnie te sielskie porośnięte trawą wzgórki... |
|
zdecydowanie najprzyjemniejszy odcinek na szlaku - dolina Dusko valje |
|
charakterystyczny, znajomy kształt Sedlena greda |
|
dolina Dobri do i kawałek szosy już widać ;-) |
|
dolina Dobri do i Boljske grede |
|
jeszcze jedno spojrzenie na Urdeni Do, którą kilka godzin wcześniej zmierzaliśmy na szczyt |
|
Dobri do |
Naszą pętlę zamykamy po prawie 8 godzinach marszu, błogosławiąc chwilę, w której widzimy już czekający na parkingu samochód.
Jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć w stylowej ramce i już mkniemy w stronę Żabljaka, w stronę naszego domku, z jakże miłą perspektywą czekającej nas jeszcze kolacji w równie pięknym miejscu.
|
zamykamy pętlę |
|
ktoś wpadł na genialny pomysł - wstawić taki widok w pamiątkową nienachalną ramkę |
|
obiadokolację jemy w niezwykłym miejscu - widokowo niezwykłym, bo kuchnia raczej niczym szczególnym nie zachwyca. Polecona przez właściciela naszej chatki restauracja Momcilov grad od chwili wejścia klimatem przypomina lata PRL-u. |
|
tradycyjne danie tego regionu - pljeskavica, kotlet z mielonego mięsa wołowego i jagnięcego |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz