Baraniec

Baraniec

sobota, 14 września 2019

Bobotov kuk - 2522 m n.p.m.

W zaplanowanym przez nas wyjeździe wakacyjnym uwzględniliśmy trzy punkty sztandarowe: rafting, rejs po jeziorze Szkoderskim i eskapadę na Bobotov kuk - najwyższy szczyt Durmitoru i Czarnogóry.
Nie ukrywam, że przygotowując się do tej wycieczki bazowałam na mocno ograniczonej dokumentacji, sprowadzającej się do wzmianek na blogach internetowych, czy krótkiego opisu szlaków w zakupionym przewodniku. Biorąc pod uwagę możliwość startu z wysokości 1722 m n.p.m., i wariant powrotu inną trasą, zdecydowanie wybieramy szlak przez doliny Urdeni do i Mlijecni do. Przekonuje nas też czas przejścia na szczyt, zakładający 2,5 h.
Samochód zostawiamy około 100 m wyżej, tak aby zamykając wycieczkę zejść bezpośrednio na  parking. 
jedziemy w góry - widok z trasy na Żabljak 
dojazd do przełęczy Sedlo
kojący widok na porośnięte trawą łagodne zbocza doliny Dobri do spod przełęczy Sedlo
Szlak od razu nie pozostawia złudzeń. Pierwsze podejście zaliczamy w asyście owiec. W plecakach kilka litrów wody, kanapki, czekolada i termos z kawą. 
Jakże piękna jest dolina Urdeni Do. Przede wszystkim zwraca uwagę bardzo ciekawa budowa gór. Szczyty wyglądają jakby były złożone z poziomo lub ukośnie przyciętych płyt. 
naszym pierwszym krokom na szlaku towarzyszy stado rozpasanych owiec ;-)
Urdeni Do - dolina, którą najszybciej można się dostać na najwyższy szczyt Czarnogóry

dolina Urdeni do już za nami ;-)
Sareni pasovi, czyli kolorowe pasy - z tak specyficzną budową gór obcuję po raz pierwszy

tak niewinnie wyglądająca przełęcz Samar (2075 m n.p.m.) ... 
mocno mnie sponiewierała w drodze powrotnej ;-)
dolina Mlijecni do przed dojściem nad maleńki stawek Zeleni vir


W górnej części doliny Mlijecni do, tworzącej swoisty amfiteatr, tuż obok stawku Zeleni vir zbiega się kilka szlaków i żeby było jasne wszystkie są oznaczone tak samo - po prostu czerwonym kółkiem.
Wymalowany na kamieniu krótki komunikat "Bobotov kuk 1 h 30" to znak, że teraz już będzie tylko stromo w górę. Na swój sposób lubię jednak taką wspinaczkę, bo to oznacza że w krótkim czasie szybko zdobywa się wysokość. 
Dokucza nieco brak kondycji, podejście dzielę na fragmenty stawiając sobie kolejne małe cele... Danilova ploca - przełęcz z widokiem na szlak poprowadzony z Żabljaka, trawers na kolejną przełączkę z widokami na Skrcko jezero i ostatnie podejście stromo na szczyt. Aż trudno uwierzyć jak szybko się go zdobywa.
Trudności umiarkowane, kilka łańcuchów nie łańcuchów - tu ich rolę pełnią stalowe liny w osłonie z PCV.
Zeleni vir - tu łączy się kilka szlaków, z których wszystkie prowadzą do nieba, na Bobotov kuk...
zdjęcie nie oddaje zawieszonej nad głowami  stromizny, jednak konsekwentnie krok za krokiem, metr za metrem, oddech za oddechem, zbliżają nas do upragnionego celu
na górze po prawej przełęcz Danilova ploca, z której już tylko dwa strome podejścia i finał
oddzielające dwie doliny pasmo z Devojką i Sareni Pasovi z jakże innej perspektywy
na dole po prawej Skrcko jezero
jeszcze ostanie ekspozycje i szczyt!
Na szczycie może około 20 osób - łącznie z nami i prawie umierającym psem. Jest obłędnie choć, jak stwierdzam po dłuższej chwili, nie tak obłędnie jak w naszych Tatrach. Wybieramy dla siebie kawałek przestrzeni z widokiem na dolinę SkrkaMocna gorąca kawa rozlewa się po zmęczonym ciele, czekolada dodaje energii.
Jeszcze nie mamy sposobności ocenić stromizny zachodniej ściany, z której słynie Bobotov kuk ale i tak wyczuwa się ogrom otaczającej przestrzeni. 
Jestem ponad 2500 m nad poziomem morza!
 Bobotov kuk (2522 m n.p.m.) - widok na szlak prowadzący z Żabljaka

głęboko w dole Skrcko jezero 
to mój osobisty sukces! - ponad 2500 m n.p.m. zdobyte

zdjęcia zrobione dzięki uprzejmości pary z Polski ;-)



jesteśmy w niebie!
my jeszcze odpoczywamy, inni już schodzą ze szczytu
pora i na nas ;-)
Schodzimy tym samym szlakiem i ponownie meldujemy się nad Zielonym stawkiem, gdzie robimy dłuższą przerwę. Konsekwentnie obstajemy przy pierwotnym planie zejścia inną drogą. Szlak z perspektywy wyścielonego trawą siedziska, na którym wręcz polegujemy, wygląda tak niewinnie i zachęcająco. Niestety czeka nas mocno piarżysty trawers w wyeksponowanym na słońcu terenie. To jednak dopiero początek tych nieprzyjemności, bo oto po dojściu do przełęczy Samar kolejne strome zejście i podejście... a potem następne. Ulgę przynosi cień i krótkie przerwy.
Pomimo zmęczenia nie marudzę, nie narzekam… Nasz czas do zejścia na parking szacujemy na jeszcze jakieś niespełna półtorej godziny. Zejść trzeba ;-)))
kopczyk - mój ulubiony motyw w górach 
ponownie nad stawkiem Zeleni vir, stąd powrót przez przełęcz Samar - jeszcze nie wiemy, że nieco dłuższy niż zakładaliśmy i bardziej męczący

sielskie chwile w otoczeniu doliny Mlijecni do, w tle "zębate" szczyty Zupci 

zdumiewa przy całkowitym braku potoków na szlaku tak różnorodna roślinność
jedno z bardziej karkołomnych podejść w moim życiu i to wcale nie za sprawą wysokości czy trudności... 
niewinnie trawersująca nitka szlaku, teren sypki i wymagający, a na żeberkach skłaniający do wytężonej akrobatyki ;-)
Bobotov kuk od strony zachodniej



Sereni Pasovi (pierwszy plan), Devojka  a za nią Bobotov kuk i Bezimeni vrh




Przełęcz Skrcko zdrijelo (2114 m n.p.m.), kolejny próg podczas zejścia zaliczony, stąd już tylko w dół - uffff....
Przełomem okazuje się wejście na przełęcz Skrcko zdrijeło, z której rozciąga się cudowny widok na porośnięte trawą łagodne wzgórki doliny Dusko valje graniczącej z Govedi do, między którymi będziemy za chwilę podążać. To zdecydowanie najbardziej optymistyczna część szlaku powrotnego. 
Od tej chwili wszystko wygląda inaczej i jeszcze to popołudniowe słońce, ścielące się miękkim ciepłymi barwami.
próbowaliśmy oddać piękno tego miejsca ale oko aparatu widzi inaczej.
W Durmitorze zachwyciły mnie nie szczyty ale właśnie te sielskie porośnięte trawą wzgórki...
zdecydowanie najprzyjemniejszy odcinek na szlaku - dolina Dusko valje
charakterystyczny, znajomy kształt Sedlena greda  
dolina Dobri do i kawałek szosy już widać ;-)


dolina Dobri do i Boljske grede 


jeszcze jedno spojrzenie na Urdeni Do, którą kilka godzin wcześniej zmierzaliśmy na szczyt
Dobri do 


Naszą pętlę zamykamy po prawie 8 godzinach marszu, błogosławiąc chwilę, w której widzimy już czekający na parkingu samochód.
Jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć w stylowej ramce i już mkniemy w stronę Żabljaka, w stronę naszego domku, z jakże miłą perspektywą czekającej nas jeszcze kolacji w równie pięknym miejscu.
zamykamy pętlę 
ktoś wpadł na genialny pomysł - wstawić taki widok w pamiątkową nienachalną ramkę 




obiadokolację jemy w niezwykłym miejscu - widokowo niezwykłym, bo kuchnia raczej niczym szczególnym nie zachwyca. Polecona przez właściciela naszej chatki restauracja Momcilov grad od chwili wejścia klimatem przypomina lata PRL-u. 
tradycyjne danie tego regionu - pljeskavica, kotlet z mielonego mięsa wołowego i jagnięcego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz