Półmetek naszego wyjazdu. Początek dnia upływa w znajomym rytmie ...
dwie godziny tupania na naszym ulubionym tarasie, prysznic, kawa, aperol. Zanim
jednak wyjedziemy na plażę czeka nas nie lada atrakcja bo kolejne warsztaty,
choć w nieco innej scenerii. Wyjeżdżamy do Giacchorino - pobliskiego byłego klasztoru
franciszkanów, którego sylwetkę podziwiamy każdego dnia na trasie Pistoia-
Montagnana. Okazuje się, że mamy do dyspozycji przepiękną salę balową o
powierzchni około 700m2. Rozkładamy więc cały majdan w jednym
miejscu i rozpoczynamy ćwiczenia. Urzeka mnie prostota tego wnętrza, całą
ozdobą trzech sal ułożonych w amfiladzie są kryształowe żyrandole, boczne kinkiety
i morze okien skąd roztacza się bajeczny widok. Sala ożywa na kilkadziesiąt minut
w rytmach gitary flamenco, stukotu butów i naszego śmiechu. Co chwila któraś z
nas przeżywa zachwianie równowagi, bo nasze podbite gwoździami buty jakoś nie
bardzo współgrają z posadzką. Jest jeszcze kilka innych detali, które sprawiają,
że warsztaty są nieco inne. Ot co jakiś czas między falującymi mantonami
przebiegnie jak nie radosna Mozzarelka – jedna z córek przyjaciółki Małgosi, to znów jeden czy drugi psiak. Jest zabawnie.
Wiemy już od pierwszego dnia pobytu, że warsztaty te mają się skończyć małym pokazem
dla grupki warszawskiej, która spędza tu turystycznie czas.
|
jedno z moich ulubionych zdjęć wyjazdowych - Ala piękną wizytówką naszej szkoły |
|
mantony w akcji
|
|
kolejne ulubione, Marta zatytułowała je "Tańczące z duchami" - trafne! ;-) |
|
Marta niczym anioł ;-) |
|
tego nie wypada komentować... nawet pies odwrócił się tyłem ;-) |
|
dane nam było tańczyć w tak pięknej sali - całość 700m2 |
|
nie mogło zabraknąć kastanietów |
|
... i wachlarzy |
Po niemalże
półtoragodzinnych zajęciach czeka nas miła niespodzianka a mianowicie
wyśmienita lasagne, którą spożywamy w przyległym do klasztoru pięknym parku. To
jednak nie koniec atrakcji – Małgosia oprowadza nas po klasztorze opowiadając o
jego historii i różnych ciekawostkach z nim związanych.
|
po zajęciach coś na ząb w pięknych okolicznościach parku przylegającego do klasztoru |
|
ksiądz Krzysztof i jego pieszczochy ;-)) |
|
grupa nasza ;-) |
|
klasztor Giaccherino |
|
cmentarzyk |
|
sesja w klasztornej
łazience
;-) |
|
miałyśmy osobistą przewodniczkę Małgosię |
|
głowa do góry ;-) |
|
ależ tu panowało piękne światło ... |
|
to zapamiętałam dobrze - wyjątkowy rodzaj zawiasów |
|
jedno z nielicznych ze mną ;-))) |
|
na tarasie widokowym klasztoru |
|
widok z tarasu na okolice Pistoi |
|
z dedykacją dla Przemka ;-)) |
Pełne wrażeń wracamy do
Montagnany aby szybko się przepakować i ruszyć w kierunku morza. Jakże różni
się dojazd na plażę tu nad Morzem Liguryjskim od plaż nad naszym Bałtykiem. Kto
myśli, że będzie się przedzierał przez pachnący żywicą las sosnowy jest w błędzie.
Samochodem można dotrzeć bezpośrednio pod plażę, za co wnosi się oczywiście
pewną opłatę. A stąd już zaledwie kilka kroków do słonych orzeźwiających wód
morza. Przyjeżdżamy dość późno - bo przed 18, więc po pierwsze nie zmagamy się
z makabrycznym upałem, a po drugie ludzi nad wodą też nie za wiele. Możliwość
zanurzenia się w chłodnej wodzie po tych kilku gorących dniach – bezcenna. Tuż
przed 20 pakujemy się i wyjeżdżamy do nieodległej Pizy, gdzie w barwach zachodzącego
słońca podziwimy najsłynniejszą więżę na świecie. Mamy szczęście bo to już taka
pora gdzie nie ma tłumów i w spokoju można pozachwycać się całym zespołem
budowli na Polu Cudów.
Ciekawostką jest, że ostatnie prace nad ratowaniem krzywej wieży
trwały ponad 10 lat a koordynował je Polak - Michał Jamiołkowski. Od 2001 roku wieża została przywrócona
turystom a jej zabezpieczeniem przed dalszym pochylaniem jest sięgająca 45m w
głąb gruntu przeciwwaga, ważąca raptem 900 ton. Dziś odchylenie od pionu osiąga ponad 5m.
Na Campo dei Miracoli kończy się nasz pobyt w Pizie. Jedziemy
jeszcze do Lukki, w której właściwie jemy tylko późną kolację. Żałuję, że na miasto
to nie starczyło nam już czasu ale do dziś jeszcze próbuję to sobie wynagrodzić
czytając po raz kolejny biografię Pucciniego, którego życie było bardzo mocno splecione
z Lukką. Powrót do Montagnany znów po północy.
|
Piza i Campo dei Miracoli (Pole Cudów) |
|
Katedra na Campo dei Miracoli |
|
najbardziej znana wieża na świecie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz