Wylatujemy na krótkie wakacje, zaplanowane jeszcze w grudniu poprzedniego roku... Nie ukrywam od września drżymy o ich powodzenie, obserwując to co się dzieje - w Europie, w Polsce, w szpitalu w którym pracuję.
A jednak nasza podróż, choć nieco krótsza niż to pierwotnie założyliśmy, po kilku zmianach w lotach, staje się faktem.
Z trudem wybieramy miejsca, które chcemy odwiedzić, a po tym co zobaczyłam i o czym czytałam, mam wręcz wrażenie że i dwóch miesięcy by nie starczyło aby zobaczyć wszystko.
Sycylia zachwyca mnie swoją prostotą, tą odrapaną architekturą, bajecznymi pejzażami. Zwykła jazda samochodem pnąc się stromymi serpentynami w stronę ubogich wsi i mając za plecami cudowny błękit morza, działa już relaksująco.
Oprócz zwiedzenia kilku "sztandarowych" miejscowości z położonych na północ okolic regionu Katanii, sporo czasu spędzamy na plaży, wsłuchując się w kojący szum uderzających o brzeg fal.
No i jak zwykle włoska kuchnia, która nigdy nie rozczarowuje.
podr☼żowanie w czasie epidemii |
tuż przed lądowaniem w Katanii |
na lotnisku czeka na nas filigranowa 500-tka |
Marina dei Ciclopi w Aci Trezza |
plaża w Giardini Naxos |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz