Dziś przynajmniej dla części naszej grupy dzień obcowania z wielką historią, jako że w planach zwiedzanie Koloseum i Forum Romanum. Dziś również wybieramy się na umówioną i zarezerwowaną kolację, która dla jednej z nas będzie nagrodą za wygranie konkursu.
Zanim jednak rozpoczniemy zwiedzanie kluczowych punktów naszego programu jedziemy w okolice Placu Weneckiego do Bazyliki św. Piotra w Okowach, którego nazwa pochodzi od łańcuchów, skuwających św. Piotra w czasie pobytu w więzieniu.
Historia Bazyliki sięga aż V wieku i od tego czasu kościół był wielokrotnie przebudowywany. Duża, pusta przestrzeń wnętrza jest podzielona kolumnadami na trzy nawy. Zaraz po wejściu do środka zwraca uwagę stojący w głębi ołtarz główny, pod którym znajduje się wspomniana relikwia. Ponoć związana jest z nim legenda mówiąca o tym, że leżące obok siebie dwa łańcuchy złączyły się w jeden. Miejscu temu przypisuje się również przedziwną moc, która miałaby leczyć ludzi opętanych.
Bazylika niewątpliwie ściąga turystów również z innego powodu. To tutaj na końcu prawego transeptu znajduje się nieukończony grobowiec papieża Juliusza II, który zdobi gigantyczny (ok. 4m) posąg Mojżesza, wykonany przez Michała Anioła. Rzeczywiście dzieło to, wyobrażające Proroka powracającego z Góry Synaj, trzymającego w rękach tablice praw, wywiera potężne wrażenie. Ponoć kolano Mojżesza uszkodził sam mistrz, rzucając w rzeźbę dłutem. Część z nas zwraca uwagę na jeszcze inny detal, a mianowicie na wiszące w oknach firany. Niespotykany to widok w tak starych kościołach.
Zanim jednak rozpoczniemy zwiedzanie kluczowych punktów naszego programu jedziemy w okolice Placu Weneckiego do Bazyliki św. Piotra w Okowach, którego nazwa pochodzi od łańcuchów, skuwających św. Piotra w czasie pobytu w więzieniu.
Historia Bazyliki sięga aż V wieku i od tego czasu kościół był wielokrotnie przebudowywany. Duża, pusta przestrzeń wnętrza jest podzielona kolumnadami na trzy nawy. Zaraz po wejściu do środka zwraca uwagę stojący w głębi ołtarz główny, pod którym znajduje się wspomniana relikwia. Ponoć związana jest z nim legenda mówiąca o tym, że leżące obok siebie dwa łańcuchy złączyły się w jeden. Miejscu temu przypisuje się również przedziwną moc, która miałaby leczyć ludzi opętanych.
Bazylika niewątpliwie ściąga turystów również z innego powodu. To tutaj na końcu prawego transeptu znajduje się nieukończony grobowiec papieża Juliusza II, który zdobi gigantyczny (ok. 4m) posąg Mojżesza, wykonany przez Michała Anioła. Rzeczywiście dzieło to, wyobrażające Proroka powracającego z Góry Synaj, trzymającego w rękach tablice praw, wywiera potężne wrażenie. Ponoć kolano Mojżesza uszkodził sam mistrz, rzucając w rzeźbę dłutem. Część z nas zwraca uwagę na jeszcze inny detal, a mianowicie na wiszące w oknach firany. Niespotykany to widok w tak starych kościołach.
Bazylika św. Piotra w Okowach |
posag Mojżesza wykonany przez Michałą Anioła, relikwie - łańcuchy, którymi skuty był św. Piotr |
dziedziniec przy Bazylice św. Piotra w Okowach |
na placu przed Koloseum |
Z placu przed kościołem skręcamy w lewo aby podejść jeszcze na dziedziniec z uroczą fontanną i studnią. W chwilę potem zatrzymujemy się w maleńkiej kafejce. Przy okazji tuż obok robimy sobie pamiątkowe zdjęcie z pełniącymi konną służbę Carabinieri.
Przed nami jednak główna atrakcja dzisiejszego dnia. Ponieważ większość z nas miała okazję zwiedzać już zarówno Koloseum jak i Forum Romanum ta grupa udaje się w inne miejsce – my zaś w trzyosobowym składzie podążamy w stronę kasy. Przez lekkie nieporozumienie tracimy przynajmniej 20 minut, stojąc nie w tej kolejce co trzeba. Nie było by to pewnie wielkim problemem gdyby nie przenikliwy chłód. Z przykładnej kolejki, rozpoczynającej się przed wejściem do Koloseum w momencie wejścia do wewnątrz tworzy się się totalny bezład.
Pomiędzy wolnymi przestrzeniami
w korytarzu wiatr hula potęgując uczucie zimna. Właściwie do kasy docieramy już totalnie wyziębione i lekko zniecierpliwione. Ponieważ istnieje możliwość zakupu jednego bilety na dwa obiekty, czyli również na Forum Romanum, z przyjemnością korzystamy z takiej opcji. Muszę przyznać, że przemieszczanie się korytarzami Koloseum robi niezwykłe wrażenie. Już na początku czeka nas nieco mozolna wspinaczka po bardzo wysokich stopniach na drugi poziom, skąd od razu zachwyca obłędny widok na amfiteatr. Pogoda jest piękna, wygrzewamy się więc w promieniach słońca po ponad godzinnym staniu w kolejce w zimnym przeciągu.
Koloseum |
Amfiteatr mógł pomieścić aż 50 tys. widzów i co jest bardziej interesujące był w razie potrzeby przykrywany olbrzymią płachtą z płótna żaglowego, które rozciągano aby chronić ludzi przed słońcem lub deszczem. Tu odbywały się najważniejsze widowiska starożytne, walki gladiatorów, czy ludzi ze zwierzętami. Tu również aby urozmaicić repertuar budowano specjalne pagórki z zaroślami, imitując naturalne warunki do polowania. Na tym jednak możliwości techniczne się nie kończyły. Arenę za pomocą specjalnych urządzeń zalewano wodą i staczano bitwy morskie.
Pierwotna nazwa amfiteatru to Amfiteatr Flawiusza, z tej bowiem rodziny wywodził się pomysłodawca budowy – cesarz Wespazjan. Aż trudno uwierzyć, że przez wiele wieków to wspaniałe miejsce służyło jako kamieniołom marmuru i trawertynu. Dopiero w XIV w. papież Benedykt XIV uznał to miejsce za święte, co zakończyło tę haniebną działalność.
Z murów Koloseum oko niejednokrotnie spoczywa na nieodległym Forum Romanum, do którego udajemy się mimo późnej pory. Po drodze mijamy monumentalny Łuk Konstantyna, wzniesiony jako ostatni łuk tryumfalny na życzenie Senatu i ludu rzymskiego.
Jeszcze kilkanaście minut stania w wężyku i wchodzimy na najważniejsze miejsce dla starożytnych Rzymian, miejsce gdzie odbywały się publiczne spotkania, gdzie wymierzano sprawiedliwość, gdzie działała socjeta miasta. Było to jednym słowem centrum życia politycznego i społecznego. Trudno uwierzyć, że obszar ten miał charakter podmokły, wręcz bagienny. W miarę jak osuszano ten teren i rozpoczęto jego zabudowę, zmieniał się jego wizerunek.
Jeszcze kilkanaście minut stania w wężyku i wchodzimy na najważniejsze miejsce dla starożytnych Rzymian, miejsce gdzie odbywały się publiczne spotkania, gdzie wymierzano sprawiedliwość, gdzie działała socjeta miasta. Było to jednym słowem centrum życia politycznego i społecznego. Trudno uwierzyć, że obszar ten miał charakter podmokły, wręcz bagienny. W miarę jak osuszano ten teren i rozpoczęto jego zabudowę, zmieniał się jego wizerunek.
My kierujemy się niespiesznie spod Łuku Tytusa w stronę Świątyni Romulusa i Świątyni Wenery, dochodząc do placyku przy Świątyni Antonina i Faustyna. W Świątyni Romulusa spędzamy chwilę, podziwiając starożytne malowidła. Ponieważ jest dość późno z żalem odpuszczamy przejście Świętą Drogą (Via Sacra) czy przejście pod Łuk Septymiusza Sewera. Nie zwiedzamy również fragmentów pozostałych świątyń. Wracamy mijając po prawej stronie Świątynię Westy i Kastora i Pollukusa aby wejść na Wzgórze Palatynu. Owiewa na lekki, nieco cieplejszy już wiatr. Sycimy oczy wspaniałymi widokami tych reliktów przeszłości. Nie wiedzieć kiedy jesteśmy na szczycie wzgórza, skąd roztacza się zachwycająca panorama. Niezwykłe to miejsce. Wokół pachnie już wiosną, jest zielono, gdzieniegdzie wzrok skupiają drzewa pomarańczowe z dojrzałymi owocami. Tuż obok śliczna, maleńka fontanna, jakby zapomniana, ale chyba dzięki temu doskonale wpasowująca się w klimat tego miejsca.
w drodze na Forum Ronamum - obok Koloseum Łuk Konstantyna, przy wejściu na Forum Romanum Łuk Tytusa |
Świątynia Antonina i Faustyna |
Wzgórze Palatyn |
kierujemy się do wyjścia, jak się jednak okaże zwiedzamy dalszą część Wzgórza Palatynu |
Niestety trzeba przyznać, że Forum Romanum nie należy do najlepiej oznakowanych miejsc i chcąc wrócić do wyjścia oczywiście nieco błądzimy. Dzięki temu jednak mamy jeszcze okazję zobaczyć inną część wzgórza.
Tu mała refleksja.
Tu mała refleksja.
Myślę sobie, że jak tylko będę miała jeszcze okazję pojechać kiedyś do Rzymu, miejsce to zwiedzę na pewno. Warto tu jednak przybyć na dłużej niż dwie trzy godziny, zabrać ze sobą mały prowiant i w chwilach odpoczynku wyobrażać sobie jak miejsce to tętniło życiem i przede wszystkim jaka była skala tych budowli. Jak na tamte czasy było to coś nadzwyczaj imponującego.
wciąż jeszcze na Wzgórzu Palatynu |
Z naszymi drogimi koleżankami łączymy się około 16 i spod Koloseum ulicą Via dei Fori Imperiali wędrujemy dalej obcując z historią. Po prawej stronie mijamy Forum Augusta i Forum Trajana, które w blasku popołudniowego słońca wyglądają naprawdę imponująco.
Ulicą Via dei Fori Imperiali wędrujemy mijając Forum Augusta i Forum Trajana, |
Forum Trajana |
Forum Trajana |
Idąc pod Pomnikiem Ojczyzny – monumentalnym gmachem, zaglądamy na plac pod Bazyliką Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego, skąd następnie wąskimi uliczkami zmierzamy w stronę Piazza Mattei, gdzie znajduje się niewielka ale jedna z piękniejszych rzymskich fontann – Fontanna Żółwi.
Z miejscem tym związana jest legenda miejska. Książę Muzio Mattei przegrał ze swoim przyszłym teściem cały swój dobytek w karty. Aby odzyskać autorytet i szacunek rodziny przyszłej panny młodej, założył się, że zbuduje na placu przed domem fontannę…. w jedną noc. Następnego ranka do uszu wszystkich mieszkańców kamienicy dobiegł szum wody. Zadowolony Mattei pokazał ojcu swej narzeczonej ukończoną fontannę. Tym samym otrzymał zezwolenie na ślub i odzyskał przegrane pieniądze. Chcąc upamiętnić to zdarzenie kazał w swoim mieszkaniu przekuć okno, z którego można podziwiać w całości dzieło włoskich mistrzów.
na podstawie http://rzym.pl/fontana-delle-tartarughe.html
Nieco zmęczone i lekko wyziębione znów zatrzymujemy się przy kawie – tym razem z "wkładką" w postaci koniaku.
Bazylika Matki Bożej Ołtarza Niebiańskiego, w środku Plac Wenecki |
przy kawie z wkładką w pobliżu Fontanny Żółwi |
W dobrych nastrojach rozpoczynamy dalszą wędrówkę, przemieszczając się w stronę Zatybrza. Mijając po drodze niezwykle okazały budynek Synagogi, docieramy do Tybru i wzdłuż mostu Ponte Palatino wchodzimy w urocze zakątki Zatybrza, starej, nieco odrapanej i trochę zakurzonej dzielnicy, przypominającej nasz krakowski Kazimierz.
Zatybrze |
Pierwszym napotkanym niezwykłym miejscem w sercu Trastevere
jest niewątpliwie maleńki kościółek San Benedetto in Piscinula z oszałamiającymi mozaikami w stylu arte cosmatesca. Nie mogłam się oprzeć i niejednokrotnie wydotykałam fakturę tych starych kamiennych układanek, nietkniętych od prawie tysiąca lat.
Kościół stoi w miejscu gdzie kiedyś stał Domus Aniciorum, wspaniała willa patrycjuszowskiej rodziny Anicia, z której wywodził się Benedykt.
Jego cela została zachowana nienaruszona do dnia dzisiejszego.
Chociaż kaplica, w której znajduje się cela św. Benedykta pochodzi z XIII wieku, to data powstania samego kościoła
gubi się w mroku dziejów. Zakłada się, że kościół został wybudowany w X wieku.
Przydomek “in Piscinula” według niektórych historyków odnosi się do sąsiadujących z kościołem kąpielisk i łaźni termalnych.
Kościół św. Benedykta zwieńcza urokliwa, najmniejsza na świecie dzwonnica w stylu romańskim a jej skarbem jest najstarszy w Rzymie dzwon, odlany w 1069 roku.
San Benedetto in Piscinula |
Przemieszczając się w głąb dzielnicy zaglądamy do kolejnego kościoła – Kościoła św. Cecylii in Trastevere z bogactwem najbrzydszych chyba aniołków jakie dane mi było widzieć w życiu. Stanowią one ozdobę sklepień obu naw. Kościołowi patronuje najbardziej popularna rzymska arystokratka i święta -męczennica, która zginęła podczas prześladowań Marka Aureliusza. Zanim oprawcy odrąbali jej głowę, próbowali ugotować ją żywcem w jej własnej łaźni. To w miejscu jej domu w III wieku stanęła chrześcijańska świątynia, a w podziemiach kościoła zwiedzać można rzeczywiście pozostałości rzymskiej willi.
W kościele podziwiamy niezwykłą apsydalną mozaikę z czasów papieża Paschalisa I, prezentującą papieża w towarzystwie św. Cecylii, która prezentuje go Chrystusowi.
W kościele podziwiamy niezwykłą apsydalną mozaikę z czasów papieża Paschalisa I, prezentującą papieża w towarzystwie św. Cecylii, która prezentuje go Chrystusowi.
Kościół św. Cecylii in Trastevere |
Zatybrze |
Wąskimi, krętymi uliczkami, trochę „w ciemno” zagłębiamy się dalej aby znów znaleźć się w świątyni - tym razem pod wezwaniem św. Marii na Zatybrzu.
Gdy wychodzimy na placyk Piazza di Santa Maria przed bazyliką towarzyszy nam feria kolorów, mieniących się świateł i muzyka...
Gdy wychodzimy na placyk Piazza di Santa Maria przed bazyliką towarzyszy nam feria kolorów, mieniących się świateł i muzyka...
Bazylika Santa Maria in Trastevere jest zbudowana w miejscu, gdzie miało wytrysnąć źródło oliwy w chwili narodzin Jezusa i uznaje się ją za najstarszą chrześcijańską świątynię w Rzymie, którą ufundował papież Kalikst I. Tu właśnie modlili się pierwsi wyznawcy nowej religii. Obecna forma świątyni to wynik przebudowy jakiej dokonano w XIIw. z wykorzystaniem antycznych kolumn i detali.
Wnętrze kościoła można określić jednym słowem - przepych. Niezwykłe wrażenie sprawia złocony kasetonowy strop, przepiękna dekoracja apsydy, z wizerunkami Chrystusa i Marii oraz papieży ze św. Piotrem na czele. Tu również znajdują się wyjątkowe, XIII-wieczne mozaiki Pietro Cavalliniego poświęcone życiu Maryi Dziewicy oraz ośmiokątny malunek na suficie z 1617 roku, zatytułowany "Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny", autorstwa samego Domenichina - wybitnego włoskiego malarza barokowego.
Fasadę, poprzedzoną barokowym przedsionkiem, zdobi mozaika z XII w. W tych właśnie przedsionkach mamy okazję podziwiać fragmenty marmurowych tablic z wyrytymi symbolami chrześcijańskimi.
Wnętrze kościoła można określić jednym słowem - przepych. Niezwykłe wrażenie sprawia złocony kasetonowy strop, przepiękna dekoracja apsydy, z wizerunkami Chrystusa i Marii oraz papieży ze św. Piotrem na czele. Tu również znajdują się wyjątkowe, XIII-wieczne mozaiki Pietro Cavalliniego poświęcone życiu Maryi Dziewicy oraz ośmiokątny malunek na suficie z 1617 roku, zatytułowany "Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny", autorstwa samego Domenichina - wybitnego włoskiego malarza barokowego.
Fasadę, poprzedzoną barokowym przedsionkiem, zdobi mozaika z XII w. W tych właśnie przedsionkach mamy okazję podziwiać fragmenty marmurowych tablic z wyrytymi symbolami chrześcijańskimi.
Bazylika św. Marii na Zatybrzu |
wewnątrz podziwiamy przepiękne mozaiki w stylu arte cosmatesca, w narteksie natomiast widnieją fragmenty marmurowych tablic z wyrytymi symbolami chrześcijańskimi |
Zanim dotrzemy na kolację czas wypełniamy w małej knajpce na placu
Piazza di Santa Maria ,rozgrzewając się grzanym winem. Stąd już całkiem niedaleko do trattorii
La Fraschetta, gdzie mamy zarezerwowany stolik. O tym jak ważne to w sobotni wieczór przekonujemy się już w pół godziny później. Sale szybko zapełniają się ludźmi, a w godzinę później w korytarzach tłoczą się już kolejne grupy osób, czekających na wolny stolik. To co urzeka w restauracji to jej niezwykle swojski klimat, jaki tworzą nie tylko kraciaste obrusy na stołach, stare wiszące naczynia czy wiązki czosnku i papryki ale przede wszystkim kelnerzy. Są dowcipnie zaczepni a Anita staję się wręcz ulubienicą jednego z nich. O walorach kuchni trudno się rozpisywać. Każda zamawia dla siebie coś innego, ja spaghetti frutti di mare. Wszystko jest niezwykle apetyczne i smaczne. Na koniec prosimy jeszcze o marynowane karczochy. Rewelacja!
przed kolacją grzane wino ;-) |
niezapomniana kolacja w trattorii La Fraschetta |
Pominik Ojczyzny w nocnej odsłonie |
Wracamy znów mijając Plac Wenecki z bogato oświatlonym Pomnikiem Ojczyzny. Stąd "łapiemy" autobus i z przesiadką wracamy do domu.
foto: moje i Małgosi Matyjaszczyk (dziękuję)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz