
Ciesząc się ostatnimi świątecznymi godzinami z wielką przyjemnością wspominam spotkanie wigilijne z moimi rodzicami i pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. I pewnie byłaby to Wigilia podobna do tych sprzed lat gdyby nie fakt, że po kolacji udało nam się porzucić domowe ciepełko i ruszyć w miasto. Trzeba dodać, że to co wyzierało zza okien nie zachęcało do wyjścia - mgła, duża wilgoć, chwilami zwiewna mżawka. Nie było jednak zimno i wietrznie, co ostatecznie przekonało nas do wyjazdu na spacer.
Otulone niezbyt gęstą mgłą Stare Miasto w wigilijny wieczór było cudownie bezludne, spokojne i tajemnicze. Momentami, zwłaszcza w okolicach Plant sceneria przypominała klimat XIX-wiecznej Anglii z krymianałów Agathy Christie. Niewąpliwie urok świątecznych, ulicznych dekoracji uzupełniała też iluminująca wilgoć bruku. Było pysznie, a prawie dwugodzinny spacer zaowocował kilkoma zdjęciami, z których część zamieszczam poniżej.



Mały Rynek


ul. Floriańska



ul. Grodzka

Rynek Główny

ul. Franciszkańska



ostatnie przygotowania przed "żywą szopką" przy kościele Franciszkanów

Planty od ul. Siennej


