Baraniec

Baraniec

niedziela, 3 maja 2015

Rzymskie wakacje - dzień piąty

Przed nami ostatnie godziny spędzone w Rzymie. Jako, że to niedziela dzień układamy tak aby rozpocząć go mszą, po której zapowiada się cała masa atrakcji z Galerią Borghese na czele. Dość wcześnie wychodzimy z domu i niespiesznym spacerem kierujemy się w stronę Via Apia Antica. Ta najsłynniejsza starożytna droga Rzymu, nazywana również królową rzymskich dróg, rozpoczyna się przy Porta San Sebastiano w Murach Aureliańskich. W kilkanaście minut od tego miejsca docieramy do maleńkiego kościółka Domine Quo Vadis. Jest to świątynia powstała w XVII w. na miejscu wcześniejszej kapliczki z IX w. Kościółek ma upamiętniać spotkanie św. Piotra z Jezusem podczas ucieczki Apostoła z Rzymu. 
 Muzeum Murów Rzymskich, spod którego rozpoczyna się Via Apia Antica
Zaraz po mszy kontynuujemy nasze przejście starożytnym szlakiem. Pierwszy odcinek Via apia Antica powstał w 312 r. p.n.e. i prowadził do Kapui. Ze względu na rosnące potrzeby komunikacyjne i handlowe drogę tę przedłużano tak, że ostatecznie ma ok. 500 km długości.
Dojście do Katakumb św. Kaliksta to zaledwie kilometr. Na miejscu okazuje się, że mamy swoją osobistą przewodniczkę, mówiącą w języku polskim.
Katakumby św. Kaliksta należą do jednych z najważniejszych i największych obiektów tego typu w Rzymie. Powstały około 200 r. kiedy papież Zefiryn wyznaczył diakona Kaliksta na administratora ogromnego podziemnego kompleksu cmentarnego. Katakumby szybko stały się oficjalnym miejscem pochówku chrześcijan.
Trzeba przyznać, że wrażenie związane z zejściem w głąb tego osobliwego cmentarza jest niezwykłe. Podkreślenia wymaga fakt, że część tzw. turystyczna została całkowicie pozbawiona szczątków, które zostały pochowane w innych miejscach – całość cmentarza zajmuje około 15 ha a podziemne krypty, mające zarówno formę pojedynczych nisz jak i całych kaplic, skrywają około pół miliona grobów. Co ciekawe spoczywają tu zarówno papieże (dokładnie 16-tu) jak i zwykli chrześcijanie, którzy zginęli podczas prześladowań. Tu też odnaleziono grób św. Cecylii. Obecnie miejsce to jest niedostępne ze względu na trwające prace renowacyjne.
Katakumby te zostały odkryte dopiero w 1854 roku przez włoskiego archeologa Giovanni Battistę de Rossi. Niezwykłe dekoracje tego świętego miejsca stanowią bogate freski i fragmenty inskrypcji, przedstawiające wizerunki Jonasza i wieloryba, sceny chrztu świętego czy symbole chrześcijańskie jak ryby, gołębie i winogrona.
fragment Via Apia Antica tuż przed Katakumbami św Kaliksta - otoczenie momentami przypominało polskie Podhale ;-)
Zwiedzanie cmentarza zajmuje nam około 30 minut, po czym kierujemy się dalej w stronę Bazyliki św. Sebastiana za Murami. Miejsce to warto zobaczyć z wielu powodów, przede wszystkim dla rzeźb Berniniego, przedstawiających św. Sebastiana oraz Chrystusa Zbawiciela.
Co ciekawe Bazylika pierwotnie funkcjonowała pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła, dopiero od połowy IV w. ze względu na pochówek świętego w tym miejscu nosi wezwanie św. Sebastiana. W 826r. relikwie św. Sebastiana zostały przniesione do Bazyliki św. Piotra w obawie przed Saracenami. Za panowania papieża Mikołaja I Bazylikę odbudowano po niemalże całkowitym zniszczeniu. Od 1612 roku relikwie Świętego spoczywają pod ołtarzem, dokładnie nad jego grobem w katakumbach. Obecny wygląd Bazyliki pochodzi głównie z XVII w.
Bazylika św. Sebastiana za Murami
 Bazylika św. Sebastiana za Murami - rzeźby Berniniego przedstawiające św. Sebastiana oraz Chrystusa Zbawiciela  
Idąc dalej, przede wszystkim w poszukiwaniu jakiejś kawiarni, mijamy piękne, rozległe tereny, zdominowane przez pozostałości starożytnych ruin. Tuż przy Grobowcu Cecylii Metelli znajdujemy “pomarańczowy gaj”, w którym zajmujemy okrągły stolik na świeżym powietrzu, pod drzewem pełnym ciężkich, zwisających pomarańczy. Przy kawie i ciastku rozstrzygamy wreszcie nasz konkurs na najciekawiej opowiedziane rzymskie miejsce. Kinga wyjmuje wreszcie na światło dzienne atrybuty do głosowania, czyli przygotowane wcześniej podpisane naszymi imionami koperty z karteczkami. Jak się okazuje główną nagrodę, czyli dla przypomnienia zwrot kosztów kolacji z poprzedniego dnia, zgarnia nasza prześwietna współorganizatorka Małgosia - specjalistka od fontann rzymskich (to tylko drobna część jej specjalności). 
Spędzamy w tym miejscu prawie godzinę, zwłaszcza że towarzyszy nam wiosenna, słoneczna aura. 
Park z ruinami przy Via Apia Antica
 Kawa, kawusia... i rozstrzygnięcie konkursu
czułyśmy się jak w prawdziwym gaju pomarańczowym 
 Grobowiec Cecylii Metelli  
Tuż za Grobowcem Cecylii Metelli  kończymy naszą wycieczkę po Via Apia Antica. Czekamy na autobus, który zawiezie nas znów do centrum miasta.
Zanim dojdziemy do Parku Villa Borghese zatrzymujemy się jeszcze na chwilę na Piazza Barberini przy Fontannie del Tritone (Trytona) dłuta Berniniego. Uwagę zwracają niesamowite detale – szczególnie pszczoły;-)  
Fontana del Tritone (Trytona) dłuta Berniniego na Piazza Barberini
A idąc dalej mijamy bogatą, monumentalną wręcz dzielnicę, z majestatycznymi kamienicami i pałacami.
Ponieważ zbliża się 14.00, czyli ostatnia pora na zjedzenie czegoś konkretnego, szukamy miejsca aby coś rzeczywiście przekąsić. Tuż przy wejściu do Parku  Villa Borghese znajdujemy restaurację, niestety mocno oblężoną z koniecznością przynajmniej półgodzinnego oczekiwania. Mimo wszystko się decydujemy, zwłaszcza że przed nami zwiedzanie muzeum. Okazuje się, że atrakcją pobytu w wybranym przez nas lokalu jest możliwość jedzenia i picia „do woli” za 20 Euro od osoby. Zgarniamy więc na talerzyki mikroskopijne porcje różnych dań: makaronów, lasagne, sałatek, grillowanych jarzyn, mięs. Na deser możliwość wyboru ciast, ciasteczek. 
 Park Villa Borghese
Park Villa Borghese
Z restauraji "wytaczamy się" w stronę pięknego pałacyku, zlokalizowanego we wspomnianym już parku. Pałac ten wybudowany został w 1616r. na polecenie kardynała Scipione Borghese na potrzeby umieszczenia w nim bogatych zbiorów sztuki tej rodziny. To tu zgromadzone są dzieła dobrane z dużym wyczuciem, stanowiące wyborną kolekcję sztuki włoskiej z XVII i XVIII w. Co ciekawe wszystko to umieszczone zostało w niezwykle wysmakowanych wnętrzach, stanowiących idealną oprawę. Jest tu między innymi wspaniały zbiór dzieł mistrza światłocienia - Caravaggia z płótnami Chory Bachus, Chłopiec z koszem owoców, Madonna z dzieciątkiem i św. Anną, Św. Hieronim piszący czy Dawid z głową Goliata. Dech jednak zapierają rzeźby Berniniego, które zostawiają w pamięci niezatarte piętno ludzkiego geniuszu. Tak jak do dziś jestem pod wrażeniem dzieł Rodina czy Claudel, tak od tej wizyty pozostanę fanką tego doskonałego włoskiego rzeźbiarza. Wystarczy wejść do Galerii Cesarzy aby na jej środku ujrzeć Porwanie Prozerpiny przez Plutona, czy nieco dalej w następnej komnacie Apollo i Dafne, Davida. Na deser przepiękna Paulina Borghesse  Canovy, leżąca na mistrzowsko wyrzeźbionym materacu i opierająca się o poduszki do złudzenia przypominające te prawdziwe. Trudno nie wspomnieć też innych artystów jak choćby Tycjana, Rubensa, Domenichino.
Galeria portretów przed Galerią Borghese ;-)

Galeria Borghese - zapowiedź absolutnego artystycznego trzęsienia ziemi
 Komnata Caravaggia - mistrza światłocienia
takie "Słodziaki" też były
a to już mój numer 1 - Porwanie Prozerpiny przez Plutona
numer 2 - Apollo i Dafne
numer 3 - David Berniniego i Paulina Bonaparte Canovy
stanęłyśmy też pod otwartą dłonią Jana Chrzciciela
u góry: Jowisz i Kalliope Benigne Gagneraux
w środku: Diana i jej nimfy  Domenichino
na dole Miłość niebiańska i miłość ziemska Tycjana
Prosto z Galerii udajemy się w kolejne piękne miejsce, które stało się inspiracją przeprowadzonej dwa dni wcześniej zabawy. I tak oto znajdujemy się bajecznej dzielnicy przenoszącej nas do Krainy Czarów.
zaczarowany zakątek w Rzymie
odrobina ekskluzywności vis-a-vis Schodów Hiszpańskich
Nieco zmęczone kierujemy się jeszcze pod najsłynniejsze Schody Hiszpańskie, które otacza luksus najdroższych butików czołowych projektantów mody.
Schody Hiszpańskie
I tak oto zamyka się nasza pięciodniowa przygoda z Rzymem - Wiecz(trz)nym Miastem, miastem do którego wrócę jeszcze na pewno. 

foto: moje i Małgosi Matyjaszczyk (dziękuję)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz