Jaskinia Lodowa to doskonałe rozwiązanie awaryjne, gdy w planach Tatry Słowackie a pogoda niestety płata figla.
Nasz pomysł na zdobycie z Piotrusiem Koprowego Szczytu nie ma szans na realizację - zwycięża zwykły zdrowy rozsądek. Do końca licząc na pogodę z żalem mijamy zjazd na Popradzki Staw i aby nie tracić wcześnie rozpczętego dnia decydujemy się na zwiedzanie Jaskini Lodowej w Dolinie Demanowskiej. Lata temu zwiedzaliśmy już te okolice, penetrując leżącą nieco wyżej Jaskinię Wolności. Dojazd do obu jaskiń jest bardzo prosty, wystarczy w centrum Liptowskiego Mikulasza kierować się na Jasną - znany
ośrodek narciarski
w Niskich Tatrach. W szczycie sezonu wejście do Jaskini Lodowej odbywa się co godzinę od 9.00. My ruszamy w drugiej turze, doczepiając się do sporej grupy z Polski, dzięki czemu o historii odkrycia jakini i jej bogactwie dowiadujemy się w naszym rodzimym języku. Przejście jaskini zajmuje niespełna godzinę.
Jaskinia Lodowa jest niewątpliwie pięknym miejscem ale na próżno porównywać ją do Jaskini Bielskiej, Niedźwiedziej czy wspomnianej już Jaskini Wolności. Pierwszą część trasy stanowią rzeczywiście spektakularne korytarze wodne ozdobione wapienną szatą - nie tak piękną jednak jak we wcześniej wspomnianych miejscach. Największe rozczarowanie sprawia jednak dolna część, której atrakcją miały być niezwyke formy lodowe. Owszem są ale niezbyt okazałe i nie tak liczne jak się spodziewałam.
Nie żałuję jednak tej eskapady bo rzeczywiście innej alternatywy w naszej sytuacji nie było, a widoki po drodze należały do absolutnie smakowitych - tak pięknego nieba nad górami już dawno nie widziałam.
buty jak zwykle - tym razem debiut moich podejściówek ;-) |
Dolina Demanowska spod wejścia do Jaskini Lodowej |
Jedyne formacje lodowe w jaskini |
ostatnie widoki na Tatry za Liptowskim Mikulaszem, pięknie się niebo kłębiło |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz