Baraniec

Baraniec

sobota, 29 marca 2014

Babska Bolonia i nie może być inaczej - część IV



Widok niezliczonej ilości muszli wyrzuconych na brzeg Morza Adriatyckeigo jest już dziś dla mnie jedynie miłym wspomnieniem. To dosłownie kilka jakie udało mi się przetransportować do domu.
...zawsze przywożę muszle znad morza i znad każdego są inne ;-)))


Ten dzień to żywy dowód, że marzenia się spełniają ;-) W momencie kiedy dowiedziałam się jaki będzie ostateczny cel naszego wyjazdu, oraz na ile dni przewidziałyśmy nasz pobyt, zaczęłam grzebać w internecie, szukając informacji na temat miejsc, które warto zobaczyć robiąc sobie jednodniową, kilkugodzinną wycieczkę z Bolonii. Nie jest to wcale takie łatwe ponieważ potencjalnych turystycznych łupów jest co najmniej kilka. Wystarczy wspomnieć o Modenie czy Ferrarze...
Nie ukrywam, że takiego miejsca szukałam w pobliżu morza, biorąc pod uwagę fakt, że Bolonię od Adriatyku dzieli niespełna 100km, a gdy się jeszcze dowiedziałam, że Rawenna to mozaikowa mekka z najbogatszym na świecie zbiorem z V czy VI wieku - wybór przynajmniej dla mnie był oczywisty. Walczyłam więc o tę Rawennę jak lwica, walczyłam i tak oto miasto to trafiło do naszego planu pobytu we Włoszech.
Dodać należy, że aż osiem raweńskich budynków sakralnych, we wnętrzach których zachowały się słynne mozaiki zostało wpisanych  na listę "światowego dziedzictwa" UNESCO.

Pierwszych kilka godzin postanowiłyśmy spędzić w samym mieście, biegając pomiędzy kolejnymi obiektami, w których oko cieszą barwne, misterne mozaiki. Słowo "biegając" nie jest tu wcale przytoczone przez przypadek bowiem od samego rana towarzyszył nam (mimo słonecznej aury) zimny, przenikliwy wiatr i w jakiś sposób próbowałyśmy ten chłód przechytrzyć.
Wrażeń jakie mi towarzyszyły podczas zwiedzania baptysteriów, bazylik czy muzeów nie sposób opisać i co rusz zazdrościłam Małgosi możliwości fotografowania przeróżnych detali - a to scen biblijnych, a to wzorów geometrycznych, czy motywów kwiatowych. Z moim obiektywem mogłam zaledwie pokusić się o ogóły i tak z trudem dobierając ekspozycję do dość słabo oświetlonych pomieszczeń. Nic to... albo zmienię obiektyw albo cały aparat ;-)

Szczegóły dotyczące dnia piątego można znaleźć w blogu Małgosi.

Zabawne bo po pierwsze mając do dyspozycji dość mało czasu, a po drugie planując jeszcze wyjazd na plażę, tak bardzo skupiłyśmy się na zwiedzaniu mozaikowych budowli, że nie uwzględniłyśmy w tych planach pozostałych zabytków Rawenny - a jest ich całkiem sporo. Nie da rady - trzeba wrócić ;-)
Rawenna nie jest z pewnością tak urocza jak Bolonia czy te miasta, które pamiętam z pobytu w Toskanii. Ma jednak swój niepowtarzalny urok z wąskimi uliczkami i zwartą zabudową charakterystycznych kamieniczek. Na elewacjach domów nie ma też takiej głębi kolorów.
w drodze do Rawenny 
planujemy zwiedzanie
ciepło nie było ;-)
baptysterium ariańskie jako przedsmak czekających nas echów i achów ;-)

marzenia Kingi o spotkaniu buldożka francuskiego się wreszcie ziściły, 
 buldożek jak buldożek... ale właściciel pieska! .... ;-)) - foto: Małgosia Matyjaszczyk 
- foto: Małgosia Matyjaszczyk 
Basilica di Sant Appolinare Nuevo
... i jej wnętrze
Trzy Gracje (nogi a'la Jaworowicz ;-))) w dziedzińcu Bazyliki
W Pałacu Teodoryka



uliczki Rawenny może nie są tak stylowe i kolorowe jak w Bolonii ale mają swój niepowtarzalny urok...
 plotkujące,  stylowe Włoszki 
Muzeum Arcybiskupie
chyba najpiękniejsze Baptysterium na świecie - Battistero Neoniano

lubię takie ;-)


nawet na przyulicznym koszu na śmieci odcisnął się duch raweńskiego mozaikarstwa
no i deser na koniec zwiedzania - Bazylika San Vitale
wejście do Bazyliki foto: Małgosia Matyjaszczyk



a to już jej wnętrze


Mauzoleum Galii Placidy
... i alabastrowe okna
foto: Małgosia Matyjaszczyk



Tym razem obiad zjadłyśmy tuż  obok Bazyliki San Vitalae, wygrzewając się w promykach wiosennego słonca.  Na stół podano oprócz dzbanka z winem i dwóch sałatek wyśmienite piadiny czyli typowe dla tego regionu wypiekane placki nadziewane serem,  szynką, grzybami czy szpinakiem.

w oczekiwaniu na obiad sesja portretowa - Ela
 w oczekiwaniu na obiad sesja portretowa - Beata 
 w oczekiwaniu na obiad sesja portretowa - Małgosia 
 w oczekiwaniu na obiad sesja portretowa - ja, foto: Małgosia Matyjaszczyk 
 w oczekiwaniu na obiad sesja portretowa - Kinga 
no i Kinga znów wypatrzyła piesy ;-)


Tuż po obiedzie ruszyłyśmy w poszukiwaniu przystanku, z którego miał odjeżdżać nasz aautobus jadący prosto nad morze. 
duch flamenco unosił się każdego dnia... ale dopiero się rozkręcamy ;-)
 foto: Małgosia Matyjaszczyk 

  z którego przystanku odjedziemy nad morze?



A na plaży istne szaleństwo. Począwszy od sesji z morzem w tle po kolejne już tańce sevillanas.
Każda z nas starała się wykorzystać swoje pięć minut i ambitnie wcielić w rolę prześlicznej modelki, nikt chyba jednak nie dorównał heroicznej jak na tę pogodę postawie Eli, która do sesji jako jedyna była "stosownie" przygotowana. Tak oto powstała całkiem zgrabna sesja zdjęciowa. 
Co się uśmiałyśmy oglądając te zdjęcia wieczorem w domu to nasze (część absolutnie do użytku wewnętrznego).
widok, który zawsze energetyzuje ;-)))

a to już Małgosi podglądactwo - mając taaaką rozpiętość ogniska można sobie na to pozwolić (dzieliło nas jakieś około 100m) - foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk

a to już nasza nadmorska sesja - Eli najodważniejsza ;-))
Kinga
Beata
Małgosia
Małgosia
i ja, OLE! -  foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
gdyby nie moja skromna osoba, można by odnieść wrażenie, że to radość ze zdobycia ośmiotysięcznika ;-))) - foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
 foto: Małgosia Matyjaszczyk - nieeeee..... foto samowyzwalacz ;-)

foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk
Teletubisie ;-)
Teletubisie i Obcy
foto: Małgosia Matyjaszczyk
foto: Małgosia Matyjaszczyk


I jeszcze na koniec po powrocie do Rawenenny, zaglądamy do stojącego nieopodal dworca kolejowego Kościoła Jana Ewangelisty, w którym dominująca prostota zostaje przełamana całkiem bagatą ekspozycją mozajek, wprawiających nas po raz kolejny tego dnia w zachwyt. 
Polecam ich prezentację na zdjęciach Małgosi
wejście do Kościoła Jana Ewangelisty








4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. i dobrze ;-))) choć tak mi się głupio trochę zrobiło jak dowiedziałam się, że w Modenie nie byłaś... następnym razem będzie Modena ;-)) dla Ciebie!

      Usuń
  2. Bawiłyście się w swoim towarzystwie doskonale, zresztą miejsca cudowne. A ja przy okazji powspominałam, bo w Rawennie byłam przed 2000 rokiem czyli jeszcze w XX wieku. Zdjęcia, zdjęcia a wtedy tylko klisza i nie wiadomo co finalnie,,,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdjęcia zdjęciami a i tak co w głowie zostaje to nasze - prawda? i tego się trzymajmy! Uśmiecham;-)

      Usuń