
Taaak, ale to już szczęśliwie za nami, przed nami jeszcze nie do końca uprzątnięty bajzel... Bajzel jednak został w domu, podczas gdy my wyjechaliśmy na wieś w poszukiwaniu radośniejszej strony życia. Nic nie nastraja tak pozytywnie jak nasze przyjacielskie spotkania w cudownych okolicznościach przyrody. Impreza lekko stylizowana na Halloween kipiała żywiołowością i spontanicznymi pomysłami. Było soczyście muzycznie a echo "tam-tamów" musiało się chyba nieść po tonących w mroku okolicznych polach i zagrodach. Było też fotograficznie z całą masą fotożartów.
Doskonałym zamknięciem naszego pobytu w cianowickich włościach okazał się spacer, na jaki wyciągnęli nas gospodarze. Jako że Cianowice leżą dość wysoko, widoki stąd są po prostu pyszne, a przy takiej pogodzie jaką mieliśmy tego dnia było nawet widać Tatry. Tak że warto warto ... ;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz