Połowę dnia, zaopatrzeni w owoce i dobre wino, leniuchujemy nad naszym basenem. Towarzyszą nam tylko nasze ulubione, wszędobylskie koty, zaciekawione za każdym razem jak tylko coś się nowego pojawia na stole. Od czasu do czasu senną atmosferę przerywa jedynie odgłos przelatującego samolotu, zbliżającego się do lotniska w Tivat.
w ogrodzie właściciele starannie doglądają uprawy fig, granatów, czy winogron w prawym dolnym rogu jeden z naszych pieszczochów... ma charakterek... |
Nie licząc zbytnio na ochłodzenie - jest blisko 35 stopni - około 16 wyruszamy do Kotoru, odległego od naszego pensjonatu zaledwie kilkanaście kilometrów.
Cudownym zbiegiem okoliczności udaje nam się zaparkować tuż przy wejściu do starej części miasta.
Ponoć optymalnym czasem na zwiedzenie Kotoru są dwa dni, my mamy zaledwie połowę. Staramy się jednak uszczknąć ile się da z atmosfery miasta.
A jest co oglądać...
Zaczynamy od Bramy Morskiej a dalej już niespiesznie w labirynt wąskich uliczek...
potężne fortyfikacje Kotoru, ciągnące się niespełna 5 km, pozostałe wymiary murów (szerokość do 10 m i wysokość 20 m) są równie imponujące |
koty rządzą... koty są dosłownie wszędzie... |
Kotor zwany jest również perłą w koronie Czarnogóry. Leżący na skraju ciekawie ukształtowanej zatoki, u stóp masywu Lovcen, otoczony jest górami sięgającymi nawet 1000 m n.p.m. |
Odwiedzamy też dnia kolejnego Budvę, jeden z popularniejszych nadmorskich kurortów Czarnogóry. Znów czasu na zwiedzanie niewiele, bo poranek wypełnił kilkugodzinny rejs po jeziorze Szkoderskim.
Zanim docieramy do starej części miasta zatrzymujemy się chwilę przy drodze, podziwiając maleńką wysepkę Sveti Stefan.
Najbardziej interesująca część Budvy to otoczony murami, maleńki jej fragment, nad samym brzegiem zatoki.
Miasto uchodzi za jedno z najstarszych w Czarnogórze, a jego historia sięga ponad 2,5 tys lat wstecz.
marina budvańska - namiastka luksusu ;-)))) - aby się do niej dostać trzeba się przedrzeć przez tłumy plażowiczów, szukających taniej strawy w licznych lokalach |
marina budvańska to nie tylko luksusowe jachty, popołudniową porą zapełniana jest przez sprzedawców ryb i owoców morza
|
i znów koty, koty, koty... |
uwielbienie dla grillowanych kalmarów niezmienne od lat - Piotrek lat 13 w Hiszpanii i Piotrek niespełna 18-latek w Czarnogórze
|
Sveti Stefan raz jeszcze w cieniach gasnącego dnia |
żegnamy czarnogórskie wybrzeże, żegnamy Czarnogórę... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz